Nietypowa rekrutacja – poszukiwani rycerze

Na polu walki bezlitośni. Współcześni rycerze palą się do walki nie mniej jak ich koledzy po fachu ze średniowiecza. – Odczuwam wiele radości i adrenaliny, bo jak jestem okuty w blachę i przeciwnik jest okuty w blachę, już nie musimy się tak bardzo bać o swoje życie – wyznaje Michał Kraiński, 20-letni magazynier, który do bractwa rycerskiego dołączył cztery lata temu.
Rycerzy, giermków i dam serca potrzeba nawet w XXI wieku. Rycerze z Sosnowca starają się ich zwerbować w swoje szeregi. – Jeżeli osoba ma taką aurę, wygląd osoby ze średniowiecza, to jest to takie urokliwe. Niestety, często zdarzają się osoby, które popadają w nowoczesne trendy – stwierdza Marcin Karbowiczak z Bractwa Rycerskiego Ziemii Sieleckiej. A rekonstruktorzy średniowiecznych bitew i bywalcy turniejów z nowoczesnością muszą być na bakier.
Dźwiganie ponad trzydziestokilogramowej zbroi czy władanie mieczem nie jest dla mięczaków. – Uroda nie ma tu większego znaczenia, ważne są umiejętności walki i zachowanie – podkreśla Łukasz Rubacha, który od dawna marzył o tym, by założyć zbroję, choć trudno się z nią oswoić.
W czasie walki najważniejsze to nie dać się zaskoczyć. Dlatego władanie mieczem szlifują godzinami. Ale dojście do perfekcji wymaga wielu wyrzeczeń, a początki wymachiwania bronią ten rycerz wspomina nie najlepiej. – Bardzo mnie stłukł w czasie tej walki, to nie było zbyt przyjemne, ale nie poczułem urazy do niego i dalej się w to bawiłem, tak po pół roku zacząłem łapać o co w tym chodzi – mówi Radosław Kanias, członek bractwa rycerskiego.
A chodzi o to by stworzyć zgraną drużynę walecznych miłośników średniowiecza. Choć zapaleńcy nie raz słyszeli, że taki sposób spędzania czasu to obciach. – Ludzie dziwią się, twierdzą, że mam za dużo wolnego czasu, że powinnam się wziąć za bardziej pożyteczne rzeczy – przyznaje Beatrycze Kmieć, kandydatka na damę dworu. Ale po takich słowach sprawny rycerz ma naprawdę wiele możliwości ciętej… riposty.