Węgry: Fala toksycznego szlamu dotarła do głównego nurtu Dunaju

Dziś rano czerwony szlam wlał się do rzeki Raby, potem do tzw. moszońskiego koryta Dunaju i zaczął przepływać przez 130-tysięczne miasto Gyor. Po pokonaniu dalszych 15 kilometrów osiągnął główne koryto rzeki.
Tibor Dobson – rzecznik sztabu kryzysowego – twierdzi, że zasadowość roztworu osiąga 9,3 w skali PH i czerwony szlam nie zatruje środowiska naturalnego. Dowodem na to stwierdzenie ma być fakt, że w rzece Rabie, przez którą przepłynęła pierwsza fala czerwonej zawiesiny, nadal żyją ryby.
Tibor Dobson uspokajał dziś również mieszkańców miasta Gyor. Ale prawda jest bardziej złożona. Isztvan Nador – dyrektor węgierskiego Urzędu Kontroli Rzek – twierdzi, że sytuacja będzie się teraz pogarszać. “To dopiero początek długiej fali. Czerwony szlam na pełną skalę zacznie płynąć na nas za kilka godzin. Jego zasadowość osiągnie wówczas ponad 13 stopni w skali PH. I będziemy mieli problem” – twierdzi Isztvan Nador.
Niebezpieczny odpad monitorują również eksperci słowaccy. Kilkudziesięciokilometrowy odcinek Dunaju, którym już wkrótce zacznie przepływać szlam, stanowi bowiem wspólną granicę węgiersko-słowacką.
Tymczasem przed południem rejony objęte katastrofą odwiedził premier Viktor Orban. Premier powiedział, że “nie ma sensu odbudowywanie zniszczonych wiosek”. “Te domy trzeba ogrodzić i pozostawić potomnym jako groźne memento. Tu nie można żyć. Zbudujemy nowe osiedla” – zapewnił premier dodając, że winni katastrofy zostaną surowo ukarani.