Hip hop połączony z bluesem na tegorocznej Rawie Blues

Marek Motyka wyszedł z cienia rok temu. Nagroda prezydenta Bytomia w dziedzinie kultury, świetne recenzje albumu “Makaron po Śląsku” no i do tego występ na festiwalu Rawa Blues. W tym roku znów zagrał i znów wyprzedził innych o krok. Zaprosił do współpracy hip hopowca. Dokładnie beatboxera. Poznali się na warsztatach dla młodzieży. Gdy oni dawali lekcje gitary, on czarował ustami. – On wystąpił ze swoimi uczniami, młodzieżą śląską i dali popis. Po prostu nas wbiło w ziemię, czterysta ludzi wyrwało z foteli – wspomina Marek Motyka, Marek Makaron Trio. Ich też. Dlatego postanowili zaprosić go do współpracy. Śpiewane gwarą zapomniane pieśni w oprawie korzennego bluesa postanowili połączyć z beatboxem. – I blues i kultura hip hopowa mają podobnie rozłożone akcenty na dwa i cztery, jest podobny puls. To jakby dla nas było zupełnie naturalne, może inne brzmienie, ale rozkład akcentów podobny – tłumaczy Patryk Filipowicz, Marek Makaron Trio.
I choć przed tym występem mieli tylko jedną dwugodzinną próbę to wystarczyło, by zagrać na dużej scenie Rawy Blues. – Co się dzieje w polskim bluesie i gwarantuję Wam, że niektórych ludzi w ogóle nie znacie, a grają fenomenalnie naprawdę – stwierdza Irek Dudek. Fenomen śląskiego bluesa – tak o Marku Motyce mówi redaktor naczelny Twojego Bluesa. Zdaniem Andrzeja Matysika jego granie to jedno z większych odkryć ostatnich lat. – Kolejny jego eksperyment z połączenia hip hopu z bluesem na pewno nie będzie to jakiś główny nurt, ale pokazuje, że blues jest bardzo żywotny i ciągle otwarty na współczesność – podkreśla.
I choć takie próby łączenia za oceanem już były, to na krajowym rynku będą pierwsi. – Bardzo przyjemna jest świadomość tego, że w pewnym sensie jesteśmy tutaj pierwsi z takim rozwiązaniem. Z drugiej strony jest też duże ryzyko, nie wiemy jak odbierze to publiczność – tłumaczy Patryk Filipowicz. Ta na Rawie bawiła się przednio. Dlatego poważnie myślą o nagraniu materiału. – Trzy, cztery utwory na początek, jak nie będziemy mieli dużych środków i na listy przebojów to wrzucić. Zobaczymy jak młodzież na listach się będzie podobać, jeśli na listach będą zwyżki, to wtedy nagramy płytę – wyznaje Marek Motyka.
Płytę, która być może polskiej sceny bluesowej do góry nogami nie wywróci, ale za to na pewno ją urozmaici.