Czy ludzie z osuwisk w Lesznej Górnej powinni się wyprowadzić?; władze zwlekają z decyzją

Tak naprawdę tylko Ci, którzy swoje domy musieli opuścić, wiedzą co ich czeka w najbliższych miesiącach. Pozostali ciągle czekają. – Nic tylko zebrania i terminy. I następne terminy. I zaś będzie to i zaś przyjdą, i zaś pomówią. Z gminy było, żeby się wybudować, ale gdzie? – pyta Kazimiera Braszak, mieszkanka Lesznej Górnej. Nadal nie wie tego między innymi Kazimiera Braszak. Mimo że połowa jej stojącego na osuwisku domu nie nadaje się do mieszkania. – Gdzie się wyprowadzimy? Żeby było gdzie, to nie ma sprawy. Ale gdzie? – dodaje Stanisław Adamczyk, mieszkaniec Lesznej Górnej.
Nie ma pewności gdzie spędzą zimę. Urzędnicy nie kazali się wyprowadzić, ale nie pozwalają też remontować. – Żeby właśnie te piwnice, które były zalane, żeby przed zimą jakoś zabezpieczyć i zabetonować. Wzmocnić te fundamenty, które były właśnie podmyte – mówi Krystyna Adamczyk, mieszkanka Lesznej Górnej. Rozmywa się też termin podjęcia ostatecznych decyzji. Planowane na dziś spotkanie przedstawiciela wojewody z władzami gminy zostało przełożone na czwartek. Wciąż nie ma ostatecznych ekspertyz geologicznych dotyczących między innymi tego miejsca. – To są trudne rzeczy, często czasochłonne, również wymagające środków finansowych. Te środki dopiero teraz otrzymaliśmy na wykonanie tych badań. W tej chwili to dopiero rusza – tłumaczy Andrzej Szczeponek, Śląski Urząd Wojewódzki.
Mieszkańców i władze niewielkich górskich miejscowości porusza też coś innego. Jak mówi sołtys Lesznej, Stanisława Niemiec, mieszkańcom pomóc nie może, bo prawo regulujące kwestie popowodziowej pomocy jest równie śliskie jak ziemia, na której muszą żyć mieszkańcy osuwisk. – Chyba zaczniemy od ustawy, która została na kolanie skonstruowana. Rozporządzenia do tej ustawy są tak nieprzejrzyste, że właściwie nikt nie wie.
I wiedział nie będzie prawdopodobnie do połowy listopada, bo wtedy gminy skończyć muszą tak zwane “plany odbudowy”. Prawdopodobnie dopiero wtedy pojawią się i decyzje i pieniądze, na które od pół roku czeka 18 rodzin.