Region

Sąd nad spółdzielnią Luiza w Zabrzu

Liczyli na to, że w końcu wyrok zapadnie. Jednak kolejny raz lokatorzy wyszli z niczym. – Istnieje prawo i to prawo ma być respektowane i wdrażane w życie – mówi Jerzy Wojtyra, który mieszka w zasobach Spółdzielni “Luiza” w Zabrzu. Tyle że to wcale nie jest takie łatwe. – Problem w tej sprawie występuje prawny i polega on na wątpliwościach poszczególnych sądów, czy przepisy prawa spółdzielczego są zgodne z konstytucją – informuje Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego.

W efekcie sędziowie wstrzymują postępowania. Pytania kierują do Trybunału Konstytucyjnego, a mieszkańcy odbijają się od drzwi właściwie wszystkich instytucji. Zwłaszcza tych swoich – spółdzielczych. Dlatego Wioleta Kiełbasa, jako jedna z niewielu na Śląsku postanowiła wojnę doprowadzić do końca. Oto trofeum – chyba jedyny w województwie wyrok Sądu Apelacyjnego, który mieszkańcom przyznaje rację. – Żeby nas nie sprzedano, bo dzisiaj jest taka w Polsce moda, że się sprzedaje mieszkania łącznie z ludźmi. Żebym wiedziała, że cały czas jestem pod spółdzielnią, to bym o te mieszkanie tak nie walczyła, bo mam dwójkę dzieci. W międzyczasie zarządy proponują swoje rozwiązania. Można mieszkania wykupić, ale za 5% ich wartości. Zanim to nastąpi mieszkańcy muszą czekać minimum trzy miesiące. – W tej chwili majątek spółdzielni niejako rozdawany jest za darmo – stwierdza Józef Miernik, Spółdzielnia Mieszkaniowa “Luiza” w Zabrzu.

Oburzenie wśród mieszkańców jest ogromne. Bo to mieszkania zakładowe, a od pensji każdego kto w tych zakładach pracował na budowę przez wiele lat zabierano procent. – Chcą na tym zarobić pieniądze. Nie chcą nam przekazać tego – tym co na to ciężko pracowali. Tylko odwrotnie – Ci co nic nie robili teraz na tym mają zarobić kolosalne pieniądze, a Ci co pracowali na to mają tylko to polizać – denerwuje się Zdzisław Półchłopek, który będzie walczył o swoje mieszkanie w sądzie. Tyle że to prawo w przypadku przekształcania mieszkań spółdzielczych jest podobno wyjątkowo niejasne. Co więcej ciągle się zmienia. Adwokat Bogusław Wielgat to jeden z niewielu ludzi, którym wygrać jednak się udało. – Uważam, że ryzyko związane z wniesieniem tego rodzaju powództwa jest raczej niewielkie, także zachęcałbym osoby do składania i dochodzenia swoich praw przed sądem.

Po wyroku Zarząd Spółdzielni będzie musiał zapłacić sto sześćdziesiąt tysięcy złotych kosztów sądowych i już wiadomo kto tak “naprawdę” zapłaci.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button