RegionWiadomość dnia

Prezydenci śląskich miast promują się; czy zawsze robią to legalnie?

Najnowsze produkcje prezydentów Mysłowic i Siemianowic Śląskich (zobacz film Jacka Guzego) można już oglądać w internecie. Są tam też jednak filmiki, które już nie za prywatne, a publiczne pieniądze promują podobno tylko miasto. Zresztą internet nie jest jedyny. – Nie wyobrażam sobie, że można używać publicznych środków dla własnej promocji – podkreśla Grzegorz Osyra, prezydent Mysłowic. Kogo jak kogo, ale prezydenta Mysłowic o brak wyobraźni posądzić nie można. Śmiało można więc nie zgodzić się z jego kategorycznym tonem. Bo jak inaczej nazwać wieszanie billboardów informujących o końcu budowy kanalizacji, jeśli nie promocją, również prezydenta. – U nas jeszcze te obyczaje polityczne są słabo ukształtowane i każdy prezydent ulega właśnie takiej pokusie, żeby przy okazji promocji nazwijmy to inwestycji, które zostały zrealizowane dla miasta, przy okazji wyeksponować swoją osobę – wyjaśnia dr Tomasz Słupik, politolog, UŚ.

Tak jak choćby na spocie, który w założeniu pokazuje jak zmieniają się Siemianowice. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że żadna zmiana w tym mieście nie może się obejść bez jednej osoby. Kto za to płaci? Pan, pani, społeczeństwo. – Nie może być zarzutu, ponieważ prezydent jest reprezentantem urzędu miasta i całego miasta. I w tym momencie każde miasto, nie tylko Siemianowice, ale każde miasto ma obowiązek także promowania się, bo promocja miasta wpływa także na jego bujny rozwój – odpiera zarzuty Jacek Guzy, prezydent Siemianowic Śląskich.

#embed64

I pewnie dlatego w Siemianowicach nastąpił ostatnio bardzo bujny rozkwit publikacji na temat XX-lecia samorządu terytorialnego. W jednej z ról głównych ponownie prezydent. Chociaż obiektywnie trzeba dodać, że o poprzednikach też nie zapomniano. O zasadach przyzwoitości, zdaniem opozycji, zapomniał za to prezydent Bytomia, który jeszcze niedawno przy wyremontowanej drodze życzył z billboardu kierowcom szerokiej drogi. – Jeśli ja chciałbym wesprzeć kampanię pana prezydenta osobiście wpłaciłbym pieniądze na jego fundusz wyborczy, a niekoniecznie przychylam się do tego, żeby z moich podatków finansowana była jego kampania – oznajmia Mariusz Wołosz, kandydat na prezydenta Bytomia.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Prezydent prowadzi kampanię informacyjną. To że ubiega się o reelekcję, to jest jedna sprawa i prowadzi to oczywiście w granicach prawa – odpowiada Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prezydenta Bytomia.

I w granicach miejskiego budżetu. A z tego na promocję mogą płynąć naprawdę pokaźne kwoty. – Jeśli już samorządowiec decyduje się na wyprodukowanie takiego 10-minutowego filmiku promocyjnego w dobrej jakości z użyciem dobrego sprzętu, to to jest koszt od 10 do nawet 50 tysięcy zł – wyjaśnia Maciej Leśnik, FORMIND s.c. Sporo, ale za to satysfakcja – bezcenna.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button