PSL jednak wystawił kandydata na prezydenta Katowic

Oczyścić scenę polityczną z zasiedziałych na niej działaczy i zachęcić innych do działania – to postulaty najmłodszej polskiej partii – internetowej. Szczęśliwie doprowadzili do finału sprawę rejestracji, co jednak wcale nie oznacza, że PPI postraszy konkurencję już w wyborach samorządowych. – Było już za późno, żeby zarejestrować w Państwowej Komisji Wyborczej nasz komitet – tłumaczy Piotr Zemelka, przewodniczący Polskiej Partii Internetowej. Niemal rzutem na taśmę swojego kandydata na prezydenta Katowic zarejestrowało za to Polskie Stronnictwo Ludowe. – W miastach jest najwięcej ludu, więc dlaczego partii ludowej ma nie być – uzasadnia Adam Stach, kandydat na prezydenta Katowic, PSL.
Co prawda, to prawda. Ale prawdy o programie wielkomiejskiego kandydata ludowców już tak łatwo ustalić się nie da. Trzy konkretne pomysły na Katowice może pan nam sprzedać w cudzysłowie? – To by tylko wyszły trzy, ja ich mam trzydzieści. Katowice będą ładniejsze, będą tu chętniej ludzie zamieszkiwali – odpowiada Adam Stach. Wizja śmiała, ale chyba mało oryginalna. Oryginalne było za to jeszcze dwa miesiące temu podejście władz PSL-u do wyborów w Katowicach. No chyba, że w słowach Waldemara Pawlaka ukryty był jakiś przekaz podprogowy: – Ja bardzo sobie cenię na przykład prezydenta Uszoka, bo wiem, że to samorządowiec z taką dużą charyzmą i dużym doświadczeniem.
Czego pewnie i marszałkowi Stachowi odmówić nie można. – Widzę za 20 lat piękne miasta śląskie i chętnie będziemy jeździli na wieś. A jednak ciągnie wilka do lasu. Przez las, a właściwie zagłębie lewicowych tradycji postanowił się przedrzeć poseł Platformy Jarosław Pięta, który liczy, że do koloru czerwonego, po wyborach uda mu się dorzucić trochę niebieskiego. – Zdajemy sobie sprawę, że Sosnowiec ma swoją specyfikę. Tutaj wygrana z lewicą jest możliwa, ale jest bardzo, bardzo trudna – podkreśla Łukasz Strączek, rzecznik prasowy Jarosława Pięty.
Podobnie jak wygrana kandydata Ruchu Autonomii Śląska w wyborach na radnego Bielska-Białej. – Zawsze jest tak, że przy wyborach samorządowych tej egzotyki, folkloru regionalnego musi się trochę objawić – wyjaśnia dr Marcin Gacek, socjolog polityki, UŚ. Ale najważniejsze, że wszyscy chcą pracować dla dobra swojej małej, nie tylko tej ludowej, ojczyzny.