Mamy coraz mniej uczniów i coraz więcej nauczycieli
Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej Grzegorz Żurawski tłumaczy, że to tendencja ogólnopolska. Dodaje, że jeśli liczba uczniów w szkołach maleje, a nauczycieli jest tyle samo albo więcej, wtedy pieniędzy na oświatę jest mniej.
Samorządowcy nie zgadzają się z takim prostym wnioskiem. Twierdzą, że mają związane ręce. W rozmowie z dziennikiem naczelnik wydziału edukacji w Tarnowskich Górach Mieczysław Orgacki tłumaczy, że przez lata nauczyciele uczyli więcej, ale za sprawą niżu demograficznego zostali z gołymi etatami. Dlatego na razie pracę tracą nieliczni. Niż jednak galopuje i na pewno będzie gorzej.
Zdaniem Haliny Biedy, wiceprezydent Bytomia, nagłe cięcia w etatach mogą doprowadzić do likwidacji klas i konieczności dowożenia uczniów do innej szkoły.
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, żeby samorządy zdecydowały się na tak zwane grupowanie szkół. Wtedy będzie można „lepiej wykorzystać kadry nauczycielskie”. Zgodnie z planem część nauczycieli miałaby większą możliwość uzupełnienia etatu w innej szkole, a pozostali musieliby się pożegnać z pracą.
Wysokość dotacji dla szkół zależy od liczby uczniów, a nie nauczycieli. Dlatego brakuje na podwyżki – informuje “Polska The Times”.