Pozwał bank, bo przez niego trafił na listę dłużników

Sądowy pozew to jedyne wyjście, na które mógł zdecydować się klient GETIN Banku – Adam Grzesik. Powód? Po latach dobrych relacji trafił na czarną listę dłużników. – Jego pracownicy mówili o mnie, że jestem oszustem i jestem niewiarygodny, że to wszystko w cudzysłowie “śmierdzi” – stwierdza były dziennikarz radiowy.
Adam Grzesik z klienta klasy VIP, klientem kategorii B stał się 4 lata temu. Wtedy w ręce kieszonkowców wpadł jego portfel. Razem z nim zniknął dowód osobisty. Wtedy też pojawiły się pierwsze problemy. Bo na nazwisko dziennikarza przestępcy zaciągali kredyty. Sumy szybko rosły, rosły też odsetki. W końcu pojawił się komornik. – Pojawiły się problemy w pracy, bo ile razy można się zwalniać na przesłuchania, ile razy można być ciąganym na policję, do prokuratury, ile razy można wyjaśniać coś, co wydarzyło się kilka lat temu – przyznaje Grzesik.
Okazało się, że gdy kilka lat temu Adam Grzesik poinformował bank o kradzieży, ten nie odnotował tego faktu w ogólnopolskim rejestrze dokumentów zastrzeżonych. Za niespłacane długi zaciągnięte na swoje nazwisko trafił na listę dłużników. Wszystko zbiegło się z narodzinami dzieci i transakcją, do której nigdy nie doszło. – To był dobry klient. Nie dość, że miał wysoką zdolność kredytową, o której mówił, to jeszcze zdecydował się dość szybko. Akurat mieliśmy w tym rejonie, w którym poszukiwał mieszkanie – stwierdza Dariusz Żyśko, agent nieruchomości.
Agent, który znalazł Grzesikowi mieszkanie, jest jednym ze świadków w procesie, który dziennikarz wytoczył GETIN Bankowi. Za problemy, które miał z powodu niedopatrzeń banku żąda 100 tysięcy złotych odszkodowania. Jego sprawą zajął się prawnik, który jako pierwszy w Polsce wygrał proces z zarządcą autostrady A4. – Wydaje mi się, że tutaj jest szereg argumentów, nie przesądzając oczywiście o rozstrzygnięciach sądu, szereg argumentów po stronie powoda, pana Grzesika – twierdzi mecenas Mariusz Fras.
Z byłym klientem GETIN Bank chciał zawrzeć ugodę. Została ona jednak odrzucona. Teraz, gdy sprawa trafiła do sądu, mówić o niej oficjalnie nikt nie chce. – Do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez niezawisły sąd, nie będziemy komentowali toczącego się postępowania – tłumaczy Wojciech Sury, rzecznik prasowy GETIN Banku.
Jednak według Iwony Zapart, prezes Federacji Konsumentów w Katowicach, zachowanie banku to kolejny dowód na to, że w bankowości bardziej niż klient liczy się jego pieniądz. Zwłaszcza, gdy go ma. – Profesjonalista w momencie kiedy nas obsługuje, to nie tylko wtedy kiedy bierze pieniądze, tylko w takiej sytuacji kiedy coś się z tymi pieniędzmi dzieje – podkreśla.
– GETIN Bank tak naprawdę wysadził mnie na minę, na której mnie zostawił. Tak naprawdę od czterech i pół roku jestem zdany sam na siebie – uważa Grzesik.
Wygrana z bankiem nie będzie łatwa. Jednak raz już w katowickim sądzie udowodniono – że mniejszy większego pokonać jednak potrafi.