Górnik, właściciel salonu kosmetycznego – zapracowani hokeiści

Pracują w różnych miejscach, bo sytuacja ich klubu – mimo że ekstraligowego – jest coraz trudniejsza. Dlatego widok hokeisty, który jest właścicielem salonu kosmetycznego może nieco dziwić.
Michał Elżbieciak kilka miesięcy temu wraz z żoną założył salon kosmetyczny, ale kija na akcesoria do robienia manicure czy pedicure zamieniać nie zamierza. – Żona studiowała kosmetykę więc poszliśmy w tym kierunku, by otworzyć swój zakład – mówi.
Jeszcze kilka lat temu bramkarz Naprzodu Janów razem z bramkarzem tyskiego GKS-u pracował w straży miejskiej. Zapracowanych hokeistów na śląsku nie brakuje.
Ulubieniec janowskich kibiców 39-letni Marek Pohl to napastnik Naprzodu Janów i od wielu lat górnik kopalni Wieczorek. – Z hokeja teraz nie da się wyżyć, bo są duże zaległości. Pracując na kopalni za dziesięć lat mógłbym iść na emeryturę, dlatego kopalnia jest teraz najważniejsza – stwierdza. Często ważniejsza niż taktyczne wskazówki trenera.
W klubie Naprzód Janów zawodników na dwóch etatach jest coraz więcej, dlatego na treningach rzadko są w pełnym składzie.
– Michał Działo jest inżynierem, ale on panele kładzie. Pracuje do 18 lub 20 wieczorem. Np. wczoraj na mecz do Jastrzębia przyjechał na połowę pierwszej tercji – informuje Krzysztof Kulawik, trener Naprzodu Janów.
W Janowie jest jednak zawodnik, który dzięki grze w hokeja znalazł dodatkowe zajęcie. Artur Ślusarczyk od kilku sezonów trenuje dzieci, tyle że całkowicie za darmo. – Praca z dziećmi na pewno jest bardzo ciężka, ale przynosząca bardzo dużo radości – mówi.
Zdaniem dziennikarza Włodzimierza Sowińskiego zawodnicy grający w światowych ekstraligach nie muszą pracować poza taflą. – Może dojdzie do takiej sytuacji, że będziemy mieli tylko sześć klubów silnych albo być może będzie jak w NRD, gdzie były tylko dwa kluby zawodowe.
Z powodu problemów finansowych polska liga ślizga się po cienkim lodzie i zmierza w kierunku amatorstwa.