Miłośnicy gołębi zjechali do Katowic

To właśnie gołębie wielu hodowcom dodają skrzydeł. Bronisław Kurzak doradza teraz swoim młodszym kolegom, bo sam nie jest w stanie prowadzić już swojej hodowli, o której wie niemal wszystko. Z jego rad z efektami korzysta młodszy kolega z bieruńskiej sekcji hodowców. Być może jego pasja do ptaków, a z pewnością właściwe odżywianie sprawiają, że czempiony Henryka Gawlicy regularnie zdobywają trofea na zawodach. – Ile tylko mogę to jestem przy gołąbkach, bo nie mam na to za wiele czasu. W sumie to nie wiem czemu one mi tak dobrze lecą, jak one nawet takiej wielkiej opieki ode mnie nie mają – przyznaje właściciel hodowli gołębi.
Jednak nawet niezrozumiałe sukcesy hodowców przyciągają uwagę. – Myślę, że żeby to hobby przetrwało, trzeba jakoś tolerować tych, którzy dopiero uczą się zasad hodowli. Wydaje mi się, że to ma przyszłość, no i miłośników na pewno też – mówi Marek Kołodziejczyk, hodowca. A wśród miłośników zdecydowanie przeważają mężczyźni, jednak nam udało się odnaleźć kobietę w tym męskim świecie. – Niektórzy lubią cudować i albo mnie omijają, albo pytają o drugą osobę zajmującą się tymi zwierzętami – przyznaje Karolina Górczyńska, hodowca gołębi.
Podczas targów gołębi można zobaczyć naprawdę wiele – także podpatrzeć konkurencję i wzbogacić swoją hodowlę o nowe okazy. Bo wizyta na takich targach, dla wystawców jest czymś więcej niż tylko zarobkiem. – Jest to dobry sposób na pokazanie się, uwieńczenie swojego zainteresowania oraz okazja do wymiany poglądów na temat hodowli – mówi Zdzisław Domagała, hodowca gołębi.
W tym konkretnym miejscu, jakim jest hala MTK, i zwłaszcza tym czasie, hodowcy pamiętają także o 65 ofiarach tragedii sprzed kilku lat. O kolegach. O tamtych chwilach. – Pół godziny przed zawaleniem się hali wyszedłem. Szukałem kolegi, który właśnie tam zginął – wspomina Domagała. Dlatego dla wielu hodowców miejscem, które trzeba było dziś odwiedzić jest pomnik upamiętniający tamte wydarzenia.
Katastrofa sprzed blisko pięciu lat, a jej efekty w świadomości żywe są do dziś. – Kiedy się wchodzi na jakąkolwiek halę, to każdy spogląda w górę i ocenia, jak ten obiekt wygląda. I wydaje mi się w każdym z nas jednak ten strach jest – wyznaje Kazimierz Majer, wiceprezes Bielskiego Związku Hodowców Gołębi. Ale pomimo strachu, miłośnicy gołębi nie zrezygnowali ze spotkań i regularnie uczestniczą w wystawach, nie tylko tych największych i nie tylko tych w Polsce.
Choć w cieniu tragedii, na Śląsku gołębie wciąż są symbolem szczęścia. – U nas zrobiła się taka moda, że młoda para przychodzi do mnie po parę białych gołąbków i puszczają je później przed kościołem na szczęście – mówi Gawlik. Bo świat hodowców gołębi zdecydowanie nie jest szary.