To była wyjątkowa noc! – Zobacz jak witaliśmy 2011 rok

Sylwester w rzymskich termach kosztował niecałe 600 złotych od pary. Ale wszyscy zgodnie przyznawali, że i tak się opłacało, bo inne sylwestrowe wydatki im odpadły. – Nie trzeba makijaży, kreacji ani karocy, żeby dojechać na sylwestra – stwierdza Tomasz Majewski.
W rzymskich termach minimalizm sprawdził się najlepiej i nie tylko ze względów estetycznych. – Mamy najgorętszą imprezę sylwestrową w Polsce, a mianowicie przy temperaturze stu stopni Celsjusza – informuje Leszek Pustułka, właściciel Term Rzymskich w Czeladzi.
Równie gorąca atmosfera panowała tej nocy w wielu miejscach na Śląsku. W Siemianowicach choć temperatura była na minusie, to zabawa – zdecydowanie zaliczona na plus. Dobrze w takich miejscach bawili się też goście z zagranicy.
A w bytomskich Dolomitach dziś w nocy na desce jeździł Szymon Węgrzyn. – Sylwester do jest dla mnie taki dzień, który nie może być taki jak każdy inny. Nie chciałbym go spędzić na imprezie, tylko tak niestandardowo – stwierdza.
Na niestandardowym balu – bo balu przebierańców bawili się też państwo Wyderkowie. Stroje wymyślili sami. – Trzeba szukać stroju, pytać, kombinować. W małżeństwie nie zawsze się zgadzamy, więc musieliśmy sobie zrobić stroje z różnych wieków – 1869, 1960 – wyjaśnia Barbara Wyderka. Rzeczywiście – pomimo przebrania pasują do siebie.
Sylwestrowej nocy było bardzo gorąco. Rozgrzewano się przede wszystkim tańcem. Jedni ruszali się nieco ospale – inni bardziej zmysłowo.
I nie ważne czy na placu, na stoku, w saunie, czy restauracji. Ważne by w szczęściu doczekać kolejnego sylwestra.