Pomogliśmy im wspólnymi siłami

To był niewątpliwie przełom w 2-letniej walce o zdrowie Agaty. Po wypadku na snowboardzie ma sparaliżowane nogi i ręce. Gdy pięć miesięcy temu po raz pierwszy ją odwiedziliśmy, była przykuta do łóżka, teraz potrafi już usiąść i ruszać głową. Po naszym materiale dyrektor szpitala powiatowego w Świętochłowicach zaprosił ją na sześciotygodniową rehabilitację. Spełniło się też kolejne życzenie jej rodziców. Agata dostała niezbędny w rehabilitacji pionizator. – Znalazło się wiele osób, które oglądały ten program i pomagają nam przez fundację. Dzięki tej pomocy możemy Agatę rehabilitować w domu i widać postępy, bo gdyby nie to, nas nie stać na rehabilitację – podkreśla Wanda Polańska, mama Agaty. Rehabilitację, która cały czas musi być kontynuowana. Dzięki wsparciu, sił w tej walce przybywa.
Dwa metry kwadratowe. Tyle dzieliło od szczęścia Roberta Maszczyka. Poruszający się na wózku i uwięziony we własnym domu, od ponad roku starał się o mieszkanie komunalne. – Zmiana mieszkania na takie, które by mi umożliwiło wyjście i które byłbym w stanie na przykład opłacić. I żyć normalnie. Jak człowiek. Jak każdy normalny człowiek. Po naszej interwencji katowiccy urzędnicy zapowiedzieli, że zajmą się sprawą. Kilka tygodni temu pan Robert przeniósł się do mieszkania, już bez barier.
Na klatach schodowych przy ulicy Granicznej w Świętochłowicach światło zgasło w październiku. Lokatorom oszukanym prawdopodobnie przez zarządcę budynków groziło też odcięcie wody. – Za nic nie płaci. W końcu nam śmieci nie wywiozą, jak my będziemy mieszkać jak w slamsach, na śmietniku. I co my mamy robić, kupić karton świeczek i chodzić ze świeczkami – mówiła Maria Brysz, mieszkanka ul. Granicznej w Świętochłowicach. Po naszej interwencji pojawił się nowy zarządca, a właściciel budynku porozumiał się z wierzycielami.
Wspomnienia sprzed wybuchu gazu nadal są dla niej bolesne. 6-letnia Paulinka dwa miesiące temu była w bardzo złym stanie. Poparzeni zostali także jej mama i brat. Historią rodziny z Dolędzina koło Raciborza zainteresowali się nasi widzowie. – Otrzymaliśmy z Niemiec trochę Euro, ubranka i zabawki dla dzieci – oznajmia Marek Sroka, ojciec Przemka i Pauliny. Ale to wciąż zbyt mało, by pokryć czekające rodzinę wydatki. – Paulinka potrzebuje w tej chwili rehabilitacji i potem jak dorośnie operację plastyczną – wyjaśnia Ewa Sroka, mama Przemka i Pauliny.
Takim osobom chce pomagać Fundacja TVS. – Fundacja nie ogranicza się do pomocy konkretnej grupie osób, z jakimś problemem, schorzeniem. Jest otwarta na pomoc wszystkim osobom, które mają zdefiniowany problem o charakterze zdrowotnym, materialnym – również młodzieży uzdolnionej – informuje Anna Kuś, Fundacja TVS. Bo tam gdzie pojawiają się kamery, pojawia się nie tylko rozgłos, ale i empatia, dzięki której nasi widzowie mogą pomóc naszym bohaterom.