Będą mandaty za utrudnianie akcji strażakom?

Najczęściej strażakom podczas akcji przeszkadzają osoby, które przyszły popatrzeć i zrobić zdjęcie. – Ludzka ciekawość jest na tyle silna, że nawet prośba o odsunięcie się jest skuteczna tylko na parę minut, a nawet sekund, po czym znów przychodzą ci sami albo nowi ludzie, żeby zobaczyć co się dzieje – mówi mł. bryg. Janusz Piekoszewski z Komendy Miejskiej PSP w Katowicach. Jednak już niebawem strażacy nie będą musieli już w nieskończoność prosić., tylko będą karać. Tak przewiduje projekt nowelizacji rozporządzenia MSWiA.
Projekt przewiduje też kary dla tych, którzy blokują drogi pożarowe. Bo jak się okazuje, to największy problem strażaków. – W czasie akcji ratowniczo-gaśniczej każda minuta jest cenna, zablokowanie drogi może doprowadzić do krótkiego opóźnienia, wymaga też wykonania kilku manewrów, bo trzeba gdzieś cofnąć, podjechać – stwierdza st. ogn. Tomasz Chromy z PSP w Bytomiu.Czasem nawet trzeba zostawić wóz strażacki kilka ulic dalej. Dlatego teraz za blokowanie drogi pożarowej kierowca zapłacić może nawet 500 złotych. Tyle samo będzie też musiał zapłacić ten, kto nie udzieli pomocy. Bo jak mówią strażacy, pomoc nie zawsze przychodzi szybko i chętnie. – Każda z osób wezwana do pomocy np. podczas trzymania drabiny czy w zamknięciu drogi jest do tego zobowiązana. Myślę, że ta nowelizacja rozporządzenia wreszcie to usystematyzuje to – mówi kpt. Klaudiusz Cop z PSP w Rudzie Śląskiej.
Mandat dostać mogą też osoby, które wiedzą o pożarze, ale go nie zgłaszają. – Wszyscy zwracają uwagę na to, że to jest mandat, tymczasem przepis brzmi nieco inaczej, a za utrudnienia w akcji grozi kara aresztu, pozbawienia wolności albo grzywny i ta grzywna to jest w ostatniej kolejności – tłumaczy bryg. Paweł Rochala z Biura Rozpoznawania Zagrożeń w Komendzie Głównej PSP.
Strażacy do nowych przepisów na razie podchodzą chłodno. – Jest dopiero w konsultacjach, a a ostateczny kształt wyłoni się dopiero po czternastym stycznia, kiedy to rozporządzenie będzie zaopiniowane i będzie uzgodnione między resortami – podkreśla st. bryg. Jarosław Wojtasik z Komendy Wojewódzkiej PSP w Katowicach.
Czy zmiany te coś dadzą, nie do końca też pewny jest kapitan Mirosław Wiktor. Dwa lata temu jego ludzie zostali napadnięci przez grupę chuliganów podczas gaszenia pożaru w katowickich Szopienicach. – Oszołomy nadal będą, a wprowadzenie takich przepisów na pewno tego nie ureguluje. Na pewno też nie ureguluje mentalności Polaków jeżeli chodzi o stawanie na miejscach niedozwolonych, na drogach pożarowych, bo my nie mamy możliwości na miejscu egzekwować tego prawa, jesteśmy bowiem jednostką ratowniczą, która w pierwszej kolejności podejmuje działania ratownicze – uważa.
Ale takie przepisy w kodeksie wykroczeń to dobry straszak, dla tych którzy dobrze się bawią, gdy strażacy ratują czyjeś życie.