Licealiści z Dąbrowy Górniczej zorganizowali pierwszy Dzień Dawcy

Ukłucie igłą to niewielki ból w porównaniu z tym, przez co przechodzić muszą chorzy na białaczkę. Państwo Chadzińscy pojawili się tutaj po tym, kiedy na własne oczy przekonali się, jak wygląda walka z chorobą. – Dziecko miałem chore. W szpitalu leżało po urodzeniu. Widziałem wszystkie te dzieci, które są chore na białaczkę – wyjaśnia Wojciech Chadziński, który zarejestrował się jako dawca szpiku. Pomóc udaje się wciąż zbyt rzadko. Jeśli genotyp chorego jest unikalny szanse wynoszą jeden do kilku milionów. – Czasami zdarza się tak, że lekarze szukają w ogólnoświatowym rejestrze, w którym jest 15 milionów osób i nie udaje się znaleźć dawcy. Naprawdę, im większa ilość osób, tym większe szanse na życie dla chorych – oznajmia Katarzyna Jabłońska, Fundacja DKMS.
Dlatego licealiści z Dąbrowy Górniczej postanowili nie tylko sami zarejestrować się w bazie dawców, ale i zachęcić do tego innych. – Wielu ludzi nie jest świadomych, że coś takiego działa, że coś takiego istnieje. Może niektórzy chcieliby pomóc, ale właśnie nie wiedzą tego, że mają taką opcję. A część ludzi jest w tym temacie niedoinformowana – zaznacza Paulina Pietrzyk, wolontariuszka. A dzięki takim akcjom, zdaniem ich organizatorów szanse na ratunek dla chorych na białaczkę rosną. – Tak postrzegamy rolę szkoły we współczesnym świecie. Szkoły, która nie tylko uczy uczenia się, ale uczy wrażliwości na potrzeby innych – tłumaczy Beata Bończak, dyrektor I LO w Dąbrowie Górniczej.
4 mililitry oddanej krwi to niewielka cena za to, żeby znaleźć się w bazie dawców. – Może będziemy mogli komuś pomóc. Dlaczego nie? To nic nas nie kosztuje, nie jest dla nas żadnym obciążeniem. Może my kiedyś będziemy potrzebowali tej pomocy, więc czemu nie – stwierdza Grzegorz Dudak, który zarejestrował się jako dawca szpiku. Zwłaszcza, że pierwszy krok jest bardzo prosty. Wystarczy mieć od 18 do 55 lat, ważyć co najmniej 50 kilogramów i być zdrowym. I tylko przy takim zabiegu mało wrażliwym. – Ja tak właściwie tylko czekam na ten dzień, kiedy będę mogła komuś uratować życie, ponieważ to najpiękniejsze, co drugi człowiek może podarować innej osobie – wyznaje Anna Antas, uczennica, pomysłodawczyni akcji.
Diagnozę: białaczka co półtorej godziny słyszy w Polsce jedna osoba. Tylko 1/3 chorych ma szansę na znalezienie dawcy wśród członków rodziny. Życie pozostałych leży w innych rękach.