Bal charytatywny wsparł budowę tyskiego hospicjum

W aukcji stawką było kilka obrazów, a nawet tort. Jednak bal w rytmach latino to nie tylko wyszukane kostiumy i tańce. Impreza miała wesprzeć budowę tyskiego hospicjum. – To są osobiste doświadczenia. Doświadczenia, które dotknęły kilka osób z moich bliskich. Wiem jak trudno jest wtedy rodzinie, rodzinom żeby być z nimi – podkreśla Józef Kuklok-Opolski, architekt, autor projektu hospicjum.
– Niewiele osób na co dzień o tym myśli, ale warto o tym myśleć, warto o tym pamiętać, bo każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji – dodaje Marta Skorupka-Majchrzak, uczestniczka balu.
Kilkudziesięciu gości kilkunastoma tysiącami złotych wsparło budowę. Z roku na rok coraz trudniej pomieścić tu wszystkich, którzy chcą wspierać hospicjum. – Gdyby sale promnickiego zameczku potrafiły zmieścić 200 osób, z pewnością też znalazłoby się tylu chętnych – stwierdza Aurelia Chruścicka, prezydentka klubu Soroptimistic International w Tychach.
Rąk do pomocy jest coraz więcej, ale do ukończenia budowy tyskiego hospicjum brakuje jeszcze aż siedmiu milionów złotych. – Gdybyśmy mieli te pieniądze, to bardzo szybko by ta budowa powstała. Założenia mamy takie, że budujemy w taki sposób, na ile mamy pieniążków – tłumaczy Wiesława Sieczka, Hospicjum im. św. Kaliksta I w Tychach. Dlatego trudno określić, kiedy budowa zostanie zakończona. Na całodobową opiekę przy użyciu nowoczesnego sprzętu będzie tu mogło liczyć trzydzieści osób. Hospicjum św. Kaliksta w Tychach to czterdziestu pacjentów, których w chorobie wspiera kilkanaście lekarzy i pielęgniarek. Na razie w domach podopiecznych.
Henryk Szczygieł po przeszczepie szpiku nie może chodzić. Wsparcie z hospicjum ma do dyspozycji przez całą dobę. – Na pewno by było wielkie utrudnienie, bo jak coś się dzieje to dzwonimy do pani doktor i zaraz przyjeżdża. Tak jak i siostra, czy pobieranie krwi to na każde wezwanie. Ale rola hospicjum nie kończy się tylko na przynoszeniu ulgi pacjentom. – Jak widzę jakie jest podejście pań z hospicjum, że one bardzo spokojnie do tego podchodzą, to mnie to uspokaja i po drugie takie ludzkie podejście. Jestem wdzięczna naszej pani doktor, pielęgniarce, pani psycholog – wyznaje Krystyna Pałyga, córka pacjentki hospicjum.
Bo stracie ze śmiertelną chorobą toczą też bliscy pacjentów. Wyczekując kiedy powstanie miejsce, w którym także oni będą mogli liczyć na wsparcie.