Kraj

Nie ma już biletów na koncerty Rogera Watersa w Łodzi

“The Wall” na żywo to nie jest tylko zwykły koncert, ale prawdziwy muzyczny spektakl. Święto dla oczu i uszu. Do tej pory wykonane było tylko w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Teraz po raz pierwszy zawita do Europy. W tym także do Polski na dwa koncerty do łódzkiej Areny. Paweł Smalcerz kocha wszystko co wiąże się z twórczością zespołu Pink Floyd. Kolekcjonuje ich płyty, w wolnych chwilach gra ich kawałki. Od dziś rozpoczął odliczanie do kwietniowego koncertu. – Jak się dowiedziałem, że Waters przyjedzie, to stwierdziłem, że takiej okazji nie można przepuścić. Pewnie już nie zobaczymy go na scenie i ostatnia okazja. Łatwo nie było. Na pierwszy koncert bilety rozeszły się w mgnieniu oka. Załapał się dopiero na drugi. Za bilety zapłacił normalną cenę. Teraz by dostać się na ten koncert trzeba wyłożyć znacznie więcej. Na przykład na aukcjach internetowych. – Mam dwa bilety koło siebie w jednym rzędzie i dwa bilety, tak jakby w rzędzie dalej, bo to mój kolega chce sprzedać – mówi mężczyzna, który sprzedaje bilety przez internet.

I choć na takich aukcjach ceny biletów są normalne, to już koszty przesyłki kurierskiej znacznie zawyżone. Dwukrotnie a czasem nawet i trzykrotnie. Choć organizatorzy koncertów robią co mogą, by takie aukcje na portalach i forach się nie odbywały. – Wiem, że organizatorzy bardzo skrupulatnie to śledzili i spisywali numery tych biletów. Wbijali je w system i wtedy w tym momencie, kiedy podchodzisz pod czytnik z biletem wyskakuje, że bilet jest nieważny – opowiada Grzegorz Sobieraj, sklep muzyczny Rock’n Roll. Tak ma być i w tym przypadku. – My oczywiście natychmiast zgłaszamy sytuacje do serwisów aukcyjnych, natomiast zdarza się tak, że zanim serwis taką aukcję usunie, ktoś ten bilet niestety kupi, a że ten bilet jest już anulowany na koncert wejść nie może – wyjaśnia Anna Pietrzak, Live Nation Polska.

Choć nie zawsze się to sprawdza. Tak było w przypadku koncertu na Stadionie Śląskim Bono i spółki. Katarzyna Jędrzejewska bilet od konika kupiła w pakiecie. – 190 zł bilet, 70 zł zepsuty telefon, 30 zł przesyłka. Ci, którzy takie bilety sprzedają nie widzą w tym nic złego. Nie wierzą też w żadne kontrole. – Dla mnie to nie ma możliwości, bo jak oni mogą wiedzieć, że ktoś sprzedaje, odsprzedaje bilet. Dla mnie to jest wręcz jakaś podpucha, zawsze jak jeżdżę na koncerty, zawsze są koniki i zawsze sprzedają te bilety.

A fani gotowi są zapłacić wiele, by zobaczyć swych idoli. – Zastanowiłbym się już nad taką kwotą, chociaż gdyby tam jeszcze David Gilmour wystąpił, to pewnie bym to sobie bez problemu uzbierał – uważa Paweł Smalcerz.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Problem będzie istniał jeśli nie zmieni się zasada – kto pierwszy ten lepszy. Bo w kupowaniu biletów niestety często pierwsi nie są fani, a Ci, którzy na koncertach gwiazd planują sporo zarobić.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button