Region

Bytom: Znaleźli skarb pod parapetem; teraz grozi im grzywna i więzienie

Odnaleziony niespodziewanie skarb zaślepił dwóch pracowników remontujących mieszkanie przy ulicy Reymonta w Bytomiu. – Gdy pracownicy zrywali parapet, znaleźli pod nim zawiniątko. Po otwarciu stwierdzili, że jest w nim złota biżuteria, złote monety – mówi oficer operacyjny, KMP w Bytomiu. Było ich kilkanaście o nominałach 5 oraz 10 rubli i dwie 20 dolarów. Wśród kolekcjonerów monety mają swoją cenę. – Obecnie złota dwudziestodolarówka jest warta w granicach czterech tysięcy złotych pod warunkiem, że nie ma wartości numizmatycznej. Jeśli byłoby to coś rzadkiego bądź zachowanego w pięknym stanie, wartość może być wyższa – tłumaczy Arkadiusz Miodek, sklep numizmatyczny “Arkadia” w Katowicach.

Złote ruble choć nieco tańsze, to i tak można za nie dostać od pięciuset do tysiąca złotych. I to chyba odpowiedź na pytanie, dlaczego robotnicy zamiast oddać znalezisko właścicielowi budynku, zachowali je dla siebie. – Część zdążyli już z tego sprzedać. Sprzedali to prawdopodobnie u kolekcjonera, jeszcze to ustalamy. Części jednak nie zdążyli sprzedać, udało nam się to zabezpieczyć – informuje oficer operacyjny, KMP w Bytomiu.

Robotnicy dostali za nie blisko 20 tysięcy złotych. Łupem podzielili się po połowie. Łatwo zdobyte pieniądze wydali m.in. na podróż z rodziną w Alpy i szampańską zabawę sylwestrową na krakowskim rynku. Wystarczyło też by zaopatrzyć się w sprzęt AGD i RTV.

Jak mówią policjanci wpadli, bo mieli długi język. Nie do końca też komuś spodobało się, że szybko się wzbogacili. Pytanie skąd pod parapetem zamurowane takie rzeczy? – Historia tak na dobrą sprawę zaczęła się w połowie ubiegłego wieku, kiedy to małżeństwo repatriantów zza wschodniej granicy zamieszkało przy ulicy Reymonta. Przez jakiś czas później mieszkali oni ze swoim wnukiem i to jemu mówili o tym, że byt ma zapewniony – wyjaśnia asp. sztab. Adam Jakubiak, KMP w Bytomiu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Historia nie dziwi wcale historyka Dariusza Walerjańskiego. Jak mówi, śląskie kamienice i ich piwnice będą jeszcze długo skrywały podobne tajemnice. – Ludzie często z różnych powodów – najczęściej wojennych – chowali cenne przedmioty. Nie zawsze je ze sobą zabierali, bo mieli nadzieje, że wrócą do swoich domów i wtedy te rzeczy posłużą, aby je spieniężyć – mówi.

W tej sprawie powołano już biegłego, który oszacuje wartość utraconych monet i biżuterii. Podejrzanym w tej sprawie robotnikom grozi nie tylko grzywna, ale nawet rok więzienia. Skradziony skarb wróci też do spadkobiercy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button