Ulicami Katowic przeszedł marsz przeciwko przemocy wobec zwierząt

Dla wielu los był okrutny, ale dzięki nim ich pieskie życie nabrało kolorów. Myszka choć porusza się na wózku inwalidzkim swojej właścicielki nie odstępuje na krok. – Została znaleziona na torowisku ze złamanym kręgosłupem. Nie udzielona jej wtedy pomocy, ktoś najprawdopodobniej złamał jej ten kręgosłup i ją porzucił – wspomina Anna Pąkala, fundacja S.O.S dla zwierząt. Właściciel innego psa ciągnął go na smyczy, a sam jechał na rowerze. W trzydziestostopniowym upale pies biegł sześć kilometrów. – Ja dbałem o niego jak należy. Miał kojec, kupowałem mu salceson, miał duża żarcia. Przecież każdy wyprowadza swojego psa na spacer – mówił Wiesław Chudzik, właściciel psa.
– On zamęczył tego psa. Po prostu go zamordował. Człowiek jakby biegł sześć kilometrów też by padł. Pies leżał na ziemi, a on go po prostu ciągnął – relacjonowała Katarzyna Dyba, świadek zdarzenia.
Takich historii jest znacznie więcej, dlatego oni postanowili głośno zamanifestować swój sprzeciw. Ulicami polskich miast przeszedł marsz nie milczenia wobec przemocy. – Zwierzęta czują, bo one odczuwają ból. Boją się i nie można ich traktować w sposób okrutny – mówi Aneta Motak, fundacja S.O.S dla zwierząt. Bardzo często ludzie widząc akty przemocy nie reagują. Wystarczy tylko zadzwonić na policję lub straż miejską. – Chciałabym aby przemoc wobec zwierząt nie była tematem tabu, żeby ludzie zwracali na nią uwagę, sobie nawzajem społeczeństwu. Chciałabym żeby była zmieniona ustawa o ochronie zwierząt – podkreśla Patrycja Kosmala, uczestnik marszu.
Podczas marszu zbierano podpisy pod zmianą w projekcie ustawy. Chodzi o zwiększenie kar za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem z dwóch do trzech lat. – Staramy się w ten sposób przeciwstawić bestialskiemu traktowaniu zwierząt – dodaje Dominik Nawa, komitet pomocy dla zwierząt.
– Bardzo kocham zwierzęta, uważam że same nie mogą się bronić – oznajmia Bogusława Sobieraj, uczestnik marszu.
A żeby nie trzeba było ich bronić trzeba zacząć bardzo wcześnie. W szkołach – jak mówią wolontariusze – trzeba uczyć nie tylko tego jak zwierzę wygląda, ale też je karmić i jak się nim zajmować.