KrajWiadomość dnia

Będą zmiany w szkolnictwie wyższym; prezydent podpisał ustawę

Wzbudzić w studentach zainteresowanie nie jest łatwo. Czasem to wręcz tak niemożliwe, jak przewidywanie notowań giełdowych w czasie kryzysu. Tomasz Nosal studiuje na dwóch kierunkach, pierwszy – zarządzanie – zaczął bo lubi, drugi – prawo – bo tak podpowiada życie. Kiedy student zaczyna dany kierunek studiów to czasami mu się wydaje, że to jednak nie jest to – przyznaje. Dlatego studenci szukają. Do skutku.

Jednak na luksus bezpłatnego studiowania więcej niż jednego kierunku przyszli studenci pozwolić sobie już nie będą mogli. – Zwykle jest tak, że albo rodzice im pomagają, albo sami studenci mają już coś odłożone. Ale nie ukrywajmy, student nie jest burżujem, którego stać na wydawanie pieniędzy. Choć może to wpłynie jakoś pozytywnie i będą studiowali ludzie najlepsi? – zastanawia się Nosal.

I odtąd tylko tacy będą mogli przebierać w ofertach, i otwierać przed sobą zupełnie nowe możliwości. Podpis prezydenta Bronisława Komorowskiego pod nowelizacją ustawy o szkolnictwie wyższym przekreślił szanse na darmowe studiowanie na kilku kierunkach jednocześnie. Ale na tym nie koniec zmian. Według prof. Wiesława Banysia rektora Uniwersytetu Śląskiego ustawa ma również swoje dobre strony. Wprowadza bowiem nowe wytyczne, które sprawią, że władze uczelni będą niezależne od ministerstwa nauki. – Zmienia się całkowicie filozofia podejścia do kształcenia. Przede wszystkim chodzi o to, żeby kształtować programy studiów pod studentów a nie profesorów, tak żeby dawać określone kompetencje absolwentom danego kierunku studiów – podkreśla rektor UŚ.

Wszystko dla dobra nauki. Również to, że ustawa ograniczenia nakłada nie tylko na studentów, ale i na pracowników naukowych, którzy dotąd z wiele większą troską myśleli o swoich portfelach niż o swojej pracy. – Z całą pewnością przesada nie jest wskazana i sytuacja, kiedy ktoś ma jeden etat podstawowy, dwa dodatkowe i jeszcze jakieś umowy zlecenia, a tych szkół, które obsługuje jest kilka czy nawet kilkanaście to jest patologia, z którą trzeba walczyć – uważa prof. Robert Tomanek prorektor na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Od października wykładowcy zatrudnieni w uczelniach publicznych będą mogli pracować na etacie tylko na dwóch uczelniach. To zdaniem niektórych powód, by zacząć wychodzić poza ich mury i otwierać się na prywatny biznes. – Może to być mocno powiązane z pracą badawczą i wówczas jest większy sens takiej pracy, niekoniecznie na etacie, ale np. realizując się jako ekspert czy konsultant na umowę o dzieło lub umowę zlecenie – stwierdza dr Adam Polko z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Na tym najbardziej mogą ucierpieć uczelnie prywatne. Zapis o zakazie wieloetatowości naukowców może sprawić, że nie będzie miał w nich kto wykładać. – Uczelnia, aby funkcjonować musi mieć odpowiednio wykwalifikowaną kadrę. Natomiast szkoły niepubliczne nie miały do tej pory możliwości wypromowania takiej kadry – wyjaśnia prof. Andrzej Grzybowski, rektor Wyższej Szkoły Technicznej.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button