W Mysłowicach chcą, by powstał skatepark

W Mysłowicach nie ma miejsc na ekstremalną jazdę. – Tylko na parkingach takich supermarketów większych można jeździć i było kilka projektów skateparków, ale wszystko poupadało – mówi Kamil Królisz, który jeździ na deskorolce od sześciu lat. Dlatego w końcu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Kornel Komaniecki to prawdziwy młody gniewny. Na desce jeździ dopiero od roku. Mało mówi i nie uśmiecha się na zawołanie, ale dobrze wie po co to wszystko. – Budujemy skatepark dla mysłowickiej młodzieży. Dokładnie zbudować chce jego tata. Do pomysłu skłonił go widok dwóch synów, którzy wolny czas organizują sobie jazdą pomiędzy samochodami i osiedlowymi ulicami. Marzy mu się nie tylko skatepark. – To będzie jeden z największych w Polsce skateparków, ale też przestrzeń do wspólnego wypoczynku osób starszych i młodzieży. Ściany wspinaczkowe, park linowy, tor dla rowerzystów, alejki z grami edukacyjnymi czy miejsca do grillowania – opisuje Aleksander Komaniecki, prezes Stowarzyszenia „Przyjazna Szkoła”. Sportowy kompleks miałby powstać w centrum miasta przy ulicy Chopina.
Pomysłodawcy akcji od urzędników nie chcą pieniędzy na inwestycje, a jedynie miejsca. Jak mówią fundusze znajdą się same. Między innymi z akcji Zbudujmy skatepark z 1% dla mysłowickiej młodzieży. Od kilkunastu dni młodzież wychodziła z ulotkami na ulicę, ale bez zgody urzędników to coś mało realnego. Dlatego inicjatorzy tak licznie zebrali się przed urzędem. Władze Mysłowic inicjatywie mówią tak. Teraz pozostaje pytanie co do miejsca zaproponowanego przez stowarzyszenie. – Jeżeli chodzi o samą propozycję lokalizacji – ja muszę od strony prawnej i planu przestrzennego zagospodarowania sprawdzić, natomiast jeżeli tylko nie będzie żadnych przeszkód prawnych – ja nie widzę również przeszkód – podkreśla Edward Lasok, prezydent Mysłowic.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem pierwszą część obiektu stowarzyszenie chce udostępnić już za rok w wakacje. Na całość daje sobie jakieś cztery lata. Inwestycja pochłonąć może nawet kilka milionów złotych. W pracach projektowych uczestniczyć będą sami zainteresowani. – To jest najlepsze rozwiązanie, bo osoba, która jeździ wie tak naprawdę co jej pasuje. Jak to ma mniej więcej wyglądać, natomiast jeżeli bierze się za to osoba powiedzmy, która siedzi tylko za biurkiem i nigdy nie miała do czynienia z danym sportem, to nie zrobi nic dobrego – uważa Borys Baranowski, który walczy o skatepark w Mysłowicach.
Urzędnicy więc coraz chętniej oddają się do dyspozycji młodych ludzi. W Katowicach to właśnie z ich inicjatywy powstać ma największa zamknięta hala do sportów ekstremalnych. Jeśli i ta inwestycja dojdzie do skutku to już niebawem Śląsk może stać się mekką dla tych, których kręci adrenalina.