Siemianowicka oparzeniówka ma kłopoty, bo NFZ inaczej wycenia leczenie

Dobrze o siemianowickiej oparzeniówce mówią ci, którzy byli już w niej leczeni, m.in. górnicy z kopalni “Wujek-Śląsk”. – Załoga i opieka medyczna była bardzo profesjonalna, a sprzęt, który tam jest, można powiedzieć, że praktycznie uratował nam życie – mówi Damian Wicik, górnik poszkodowany w katastrofie w kopalni “Wujek-Śląsk”. Wtedy lekarze wyleczyli prawie trzydziestu górników. – Ja leczę pacjentów, ale nie wiem za jakie pieniądze i za ile. I muszę leczyć bez względu na poniesione koszty – podkreśla Mariusz Nowak z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Koszt wyleczenia jednego górnika z kopalni “Wujek-Śląsk” to ponad 100 tysięcy złotych. Problem w tym, że według władz oparzeniówki, Narodowy Fundusz Zdrowia wycenił to inaczej, przez co różnicę 1,5 miliona złotych musiał pokryć szpital. – Wszystkie rozliczenia finansowe są zamknięte w pełnym porozumieniu, czyli wszystkie wykonania są zapłacone. W dodatku kontrakt na rok bieżący jest nieco wyższy w porównaniu do ubiegłorocznego – zaprzecza Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ.

Ile będzie kosztowało zdrowie dziewięciu przebywających na oparzeniówce górników z “Krupińskiego” będzie wiadomo dopiero po zakończeniu leczenia. A problem dostrzegają nie tylko pracownicy szpitala. – Bardzo ważne jest, żeby wspierać takie jednostki jak ta w Siemianowicach Śląskich, bo w tym przypadku widać wyraźnie, że szpital o tak rzadkiej specjalizacji w Europie jest potrzebny – stwierdza wicepremier Waldemar Pawlak.

Jak cenny jest to szpital, doskonale rozumie też samorząd województwa śląskiego, który w ciągu najbliższych lat przekaże oparzeniówce prawie 40 milionów złotych. – Przeznaczamy w ramach dotacji celowej pieniądze chociażby na rozbudowę tej placówki – mówi Aleksandra Marzyńska, rzecznik prasowy marszałka województwa śląskiego.

Władze szpitala chciałyby, żeby w takim tempie w jakim postępuje rozbudowa… malał dług wygenerowany przez kopalniane tragedie.