Gwiazdy promowały grę w golfa w Siemianowicach Śląskich [Zdjęcia]

Stawiający w golfie pierwsze kroki Krzysztof “Diablo” Włodarczyk, nie ma zamiaru rzucać rękawic dla kija i piłeczki. – Grilla sobie przynieść, fotel bujany i tak od czasu do czasu, sobie wystawiać i uderzyć. Może tak, ale żeby przyjść i stać godzinę-dwie, to nie. Na “nie” przez kilka lat był Mariusz Czerkawski. Teraz na polu golfowym jest coraz częstszym gościem. Choć adrenalina mniejsza niż w hokeju, tu także towarzyszą mu duże emocje. – Niesamowite napięcie, niesamowite nerwy, tak naprawdę grasz przeciwko sobie. To od Ciebie wszystko zależy, nikt Ci nie przeszkadza, nie możesz rzucić rękawic i wymierzyć sprawiedliwości, bo nie ma komu.
Na turnieju golfowym w Siemianowicach Śląskich było sporo znanych twarzy. W taki sposób mają zobaczyć inne oblicze regionu, ale i złapać golfowego bakcyla. – Oni ten Śląsk znają, jak mnie odwiedzają, to im go pokazuję z jak najlepszej strony – podkreśla Klaudiusz Sevkovic, Silesia Business & Life. Bo jak przyznają przedstawiciele Śląskiego Klubu Golfowego, nic tak nie zachęca do sportu jak jego popularni fani. – Tenis w Polsce był bardzo słabo rozpowszechniony, później pojawił się Wojtek Fibak, który zrobił z tenisa sport masowy. W tej chwili tenis jest tak samo jak narty i mam nadzieję, że golf też taki będzie – uważa Krzysztof Przybylski, prezes Śląskiego Klubu Golfowego.
Wózek golfowy chce też pchać coraz więcej pań. Siemianowickie pole odwiedza ich stale ponad czterdzieści. Jak przyznają dorównanie golfistom to ich ukryty cel. – Staramy się, ale dzisiaj gramy na polu, panie grają w innych grupach, a panowie w innych. Dla panów chyba jest to bardzo stresujące, niż gra z kobietą – mówi Zofia Paradysz. Ale jak przyznają doświadczeni golfiści, płeć piękna w takiej dyscyplinie, mimo słabszego uderzenia, może mieć przewagę. – W golfie jest potrzebna spokojna głowa. Bez emocji, chłodna kalkulacja, nie wolno się podniecać niezdrowo na każdym dołku – tłumaczy Włodzimierz Pawlik, golfista.
Bo gdy technika jest jeszcze do dopracowania, można wyróżnić się w inny sposób. – Mój wózek, to właściwie Rolls-Royce wśród wózków golfowych. Choć o mojej grze, nie można powiedzieć, że jest na takim poziomie – mówi z uśmiechem Iwona Szumańska.
Poziom zawodników weryfikują turnieje. Rywalizacja nie jest tu jednak na pierwszym planie. Trafić do dołka to rzecz ważna, ale ważniejszy sam ruch, którego przy golfie nie mało. A to jak każdy sport może pomóc w wychodzeniu z dołków – tych poza polem.