RegionWiadomość dnia

Czechowice-Dziedzice: Dotkliwie go pobili, bo zwrócił im uwagę

Była ich czwórka, wśród nich 14-letnia dziewczyna. Wszyscy pijani. Pili szkolnym boisku w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie Marian Jurzak grał w piłkę ze swoim synem. – Dziewczyna jeszcze nakręcała tych chłopaków, mówiła: zabić go, on musi zginął. Myślę, że gdyby jej nie było całe zdarzenie skończyłoby się szybciej – uważa Jurzak. A zaczęło się od upomnienia jednego z nastolatków, żeby przestał przeklinać. Natychmiast w ruch poszły kamienie i butelki.

Wszystko nagrała kamera monitoringu ze sklepu na przeciwko boiska. To właśnie tu przeniosła się bójka po tym, jak Marian Jurzak próbował zbiec swoim oprawcom. – To nie jest normalne zachowanie. To był biały dzień. Oni po prostu chcieli sobie pograć w piłkę, a młodzież, dlaczego to zrobiła? Z nudów, dla sensacji, żeby było fajnie? Od razu było widać odruchy zakrywania twarzy chustami – mówi Małgorzata Dróżdż, świadek zdarzenia.

Bójka trwała około godziny, a jej skutki dla Mariana Jurzaka to nie tylko poraniona butelką głowa, ale też m.in. rana cięta z sześcioma szwami na plecach. Policjanci w piątkowy wieczór złapali jednego z napastników. Dziewczynę i jej kompanów – 16- i 19-latka dzień później. W niedzielę byli już na wolności. – Złożyli wyjaśnienia wskazujące na okoliczności dokonania tego przestępstwa, poza tym posiadają stały adres zamieszkania na terenie Polski. Nie zachodziły przesłanki do zastosowania wobec nich środków zapobiegawczych – informuje nadkom. Mariusz Kuliński z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

Tyle że już w niedzielę doszło do kolejnego spotkania oprawców z ofiarą. Po raz kolejny pod tym samym sklepem. Wymiana zdań była jednak łagodniejsza niż dwa dni wcześniej. A napastnicy postanowili zamienić się z ofiarą rolami. – Stwierdził, że nie będzie ze mną rozmawiał, bo się spotkamy sądzie, bo to ja rzekomo na niego napadłem i jeszcze ukradłem mu telefon – mówi Jurzak.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na boisku, gdzie doszło do bójki, grupy młodzieży pijącej wieczorami alkohol to niemal codzienność. Wyrostków nie odstrasza ani regulamin boiska, ani interwencje dyrektorki szkoły. – Zdarzają się tutaj różne sytuacje. Pisałam już w tym roku pismo na policję i do straży miejskiej z prośbą o szczególne zainteresowanie się właśnie tym terenem – przyznaje Danuta Łuszczak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Czechowicach-Dziedzicach. A incydent z udziałem Mariana Jurzaka potwierdza, że nie można się tu czuć bezpiecznie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button