Lekarze przyszyli stopę 8-latkowi, czyli medyczny sukces i ekonomiczna porażka w Cieszynie

Prawie całkowicie amputowaną stopę Oskara lekarzom z Cieszyna udało się uratować. Słodycz sukcesu zaczęła jednak gorzko smakować, kiedy okazało się, że najlepiej gdyby do operacji w tym miejscu w ogóle nie doszło. Szpital Powiatowy w Cieszynie teoretycznie nie powinien przyjmować pacjentów, bo od marca szpital leczy już za własne pieniądze: Oskar może się cieszyć, że trafił na tak niegospodarny szpital? – Myślę, ze tak. Cieszę się, że jeszcze nie dostałem nagany – odpowiada dr n. med. Tomasz Smyła, Szpital Śląski w Cieszynie. W połowie maja bawiąc się w ogrodzie Oskar wpadł pod kosiarkę. Ostrze maszyny prawie przecięło stopę na pół. – Jesteśmy zadowoleni w ogóle z opieki tutaj. Lekarze dokonali naprawdę wspanialej rzeczy – odratowania tej nóżki. Miejmy nadzieje, że będzie wszystko dobrze, że nóżka będzie w pełni sprawna – podkreśla Magdalena Malara, mama Oskara.
Operacja trwała ponad dwie i pół godziny. Lekarzom z Cieszyna udało się połączyć m.in. przerwane kości stopy chłopca. Medycy uznali to za duży sukces, bo to pierwszy tego typu zabieg w Cieszynie. Mogłoby go jednak w ogóle nie być, bo żeby nie powiększać długu, cieszyńscy lekarze powinni odsyłać pacjentów do oddalonych o 80 kilometrów Katowic. To przesunęłoby operację Oskara. – W najlepszym wypadku myślę, że 3 godziny. A w najgorszym dużo więcej. Jeżeli byśmy czekali na karetkę, która akurat ma do nas przyjechać gdzieś z daleka, byśmy czekali kolejne 2-3 godziny. To jest ten moment, kiedy myśmy już operowali – wspomina dr n. med. Tomasz Smyła. Szybka decyzja o operacji uratowała stopę dziecka. Oskar w piątek został wypisany ze szpitala. Może już ruszać palcami. – Będę trenował, będę ćwiczył nogę i tak dalej. Robił wszystko, żeby była sprawna.
Przyznany w tym roku kontrakt dla szpitala jest o 5 milionów złotych mniejszy niż ubiegłoroczny. Dlatego po udanej operacji dyrekcja po raz kolejny zgłosiła się do Narodowego Funduszu Zdrowia o przyznanie dodatkowych pieniędzy na leczenie. – To jest ta sama odpowiedź zawsze: mamy ściśle trzymać się umowy, która została podpisana w styczniu. Ta umowa nie była umową negocjowalną. Myśmy zostali przymuszeni do podpisania takich umów, jakie Fundusz nam zaproponował – tłumaczy dr n. med. Anna Bednarska-Czerwińska, dyr. Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nic nowego nie zaproponuje. – Te pieniądze, które były przeznaczone na 2011 rok na Śląsk – one zostały bardzo precyzjnie zaplanowane. Wszystkie są przekazane w ramach kontraktów do szpitali i po prostu więcej pieniędzy na chwilę obecną nie ma – odpowiada Jacek Kopocz, Narodowy Fundusz Zdrowia w Katowicach.
Spór miedzy Śląskim Szpitalem w Cieszynie a NFZ trwa. Spór jakich było już wiele. – Dochodzi do procesów sądowych i po tych procesach sądowych praktyka wskazuje, że NFZ płaci pieniądze szpitalom właśnie za te nadwykonania – stwierdza Piotr Wróbel, dziennikarz “Rynku Zdrowia”.
To najczęściej jednak trwa i zmusza szpitale do płacenia odsetek za niespłacone długi. Z drugiej strony umowa z Narodowym Funduszem zmusza ich do ratowania życia i zdrowia. Na szczęście, m.in. dla Oskara.