Paliwo alternatywne – w Dąbrowie Górniczej produkują energię ze śmieci!

To najlepszy dowód na to, że na ekologii da się zarobić. Zakład w Dąbrowie Górniczej to jeden z nowocześniejszych tego typu w Polsce. – Przyszłość świata jest taka, że prędzej czy później będziemy musieli przestawić nasze myślenie na inne formy energii – zapewnia Marek Pływaczyk, Zakład Produkcji Paliwa Alternatywnego.
Na tym polu Polska na razie tonie – w setkach tysięcy ton śmieci. Na Śląsku w końcu znalazł się ktoś, kto postanowił ten problem przerobić na sukces. – Odpady, które tutaj będą przerabiane, to odpady z 200 tysięcznego miasta. Oczywiście nie odbieramy tych odpadów z jednego miasta, a z kilku – tłumaczy Marek Mrugalski, Zakład Produkcji Paliwa Alternatywnego.
Nastąpi segregacja, a pozyskane paliwo zamiast węgla trafi do cementowni. Takie rozwiązania przez ekspertów traktowane są jako alternatywa dla spalarni, o których na razie jedynie się słyszy. – Samorządy muszą liczyć się z budżetem, ale wydaje się, że powinny raczej kroić według możliwości, a nie według marzeń – mówi Bernard Błaszczyk, wiceminister środowiska.
Gdy w przyszłym roku samorządy staną się właścicielami śmieci, takim niedoścignionym marzeniem będzie to, co od dziesiątek lat działa w Sztokholmie. – Biogaz jest produkowany ze ścieków, ale również z odpadków żywności. I to jest paliwo, którego coraz częściej używa się w Szwecji do tankowania autobusów, ale i prywatnych samochodów – informuje Erik Freudenthal, mieszkaniec Sztokholmu.
Z badań wynika, że energia z 7 mld toreb foliowych zużywanych rocznie przez Polaków, wystarczyłaby na świecenie żarówek przez dziesięć minut w siedmiu miliardach domów na Ziemi. – Nowoczesna spalarnia jest ekologiczna. Przeciętna szwedzka spalarnia emituje tyle dioksyn co ten, który pali dwie paczki papierosów. Nowoczesna spalarnia jest prawie bezemisyjna – stwierdza Gunnar Haglund, radca ambasady Szwecji w Polsce.
By prawie połowa zużywanej w Szwecji energii mogła pochodzić z takich miejsc potrzebny był przełom. Kryzys naftowy w latach siedemdziesiątych oraz lata edukacji. – Zaczynamy właściwie uczyć się, jak wspólnie ze społeczeństwem podejmować decyzje, zwłaszcza dotyczące tych trudnych inwestycji, które ingerują w środowisko – mówi prof. Katarzyna Popiołek, psycholog.
Tym bardziej, że często dzieje się to bez konsultacji z mieszkańcami. Bo ci zwyczajnie i od zawsze boją się wszystkiego czego nie znają. – Ludzie bali się wielu ikonicznych elementów. Nie trzeba sięgać do wieży Eiffla, która budziła wielkie kontrowersje. Wystarczy wyprawić się do Tychów pooglądać Piramidę – stwierdza prof. Marek Szczepański, socjolog, UŚ. I aż trudno uwierzyć, że jeszcze siedem lat temu odbywały się tu protesty podobne do tych, przeciwko budowie śląskiej spalarni.