Region

Fundacja Mam Marzenie czeka na wolontariuszy

3,5-letnia Samanta Zuchmantowicz takiego prezentu jeszcze nigdy nie dostała. Do szczęścia nie potrzebowała wiele. – Bardzo mi się podoba, marzyłam o takiej zjeżdżalni. Czerwoną zjeżdżalnię zanim jeszcze stanęła dziewczynka dokładnie oglądała. Prezent marzeń trzeba było przecież sprawdzić. Zabawa choć na chwilę pomoże zapomnieć o chorobie, która pojawiła się niespodziewanie. Samanta ma ostrą białaczkę. – W tym momencie gdy się dowiedzieliśmy świat się cały zawalił człowiekowi. Nie chce się żyć, kocha się dzieci swoje, ale wnuki się kocha dubeltowo, ale wnuki to jest cały świat – podkreśla Barbara Zuchmantowicz, babcia Samanty.

By ten świat nie stracił sensu rozpoczęła się walka o zdrowie dziewczynki. Dzięki wsparciu bliskich Samanta miała siłę do stawienia czoła chorobie. – Bardzo kocham moją siostrę i codziennie się modlę o jej zdrówko – oznajmia Sara Zuchmantowicz. Zdrowie wraca, a Samanta czuje się coraz lepiej. Za nią częste wizyty w szpitalu i seria chemioterapii. – Teraz już jesteśmy po wszystkim. Mam nadzieję, że już nie będzie żadnych nawrotów i jest to najfajniejszy okres, bo jesteśmy w domu. Tylko raz w miesiącu jedziemy na jeden dzień do szpitala – opowiada Joanna Zuchmantowicz, mama Samanty.

Na badania, które trzeba wykonywać regularnie, by kontrolować zdrowie Samanty. Pod kontrolą jest również lista dziecięcych marzeń, takich które zmieniają życie małych marzycieli. Wiktoria z Rybnika na jeden dzień stała się księżniczką. Dla innych spełnienie marzeń to spotkanie z gwiazdami, ale w każdym przypadku chodzi o to samo. – To jest taki zestaw do malowania, który pozwala nam pomalować tą szaroburą rzeczywistość dziecka na barwy szczęśliwego dzieciństwa, chociaż przez chwilę – podkreśla Katarzyna Olek, wolontariuszka Fundacji Mam Marzenie.

By fundacja mogła wkroczyć do akcji potrzebni są wolontariusze, a tych w okresie wakacyjnym brakuje. – Dla niektórych osób jest to na początku trudne, szczególnie kiedy marzenie poznaje się w szpitalu. Może dojść do tego, że ktoś będzie miał jakiś opór. Na przykład przed wejściem na oddział, ale zawsze atmosfera takiego poznania, spełnienia marzenia jest bardzo radosna – dodaje Jarosław Zub, wolontariusz fundacji Mam Marzenie. Bo o radość i uśmiech marzycieli chodzi, a bronią nie do pokonania są marzenia.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button