Region

O Wandzie, która nie chce być Wandzią

Tego jeszcze nie było! O Wandzie, która nie chciała Niemca słyszeli wszyscy. O Wandzie, która nie chce być Wandzią, głośno dopiero być może. – Łatwiej nakrzyczeć na Wandzię niż na panią Wandę – mówi Halina Sobańska, radna Sosnowca.

Dlatego już niebawem wszyscy męscy szowiniści mają spalić sie ze wstydu. Bo do walki z nimi i z “poufałą” Wandzią, zabrała się radna. Od teraz, jak mówi, już żadne “Wandziu”, tylko “pani naczelniczko”. – Inaczej to brzmi. To ma rangę i podkreślamy kompetencje. Podkreślamy, że te kobiety też są kompetentne, że są w przestrzeni publicznej i nie znikają nam wtedy – dodaje Sobańska.

Radna zażądała zakazu zwracania się po imieniu do kobiet. A wszystko zaczęło się na sali sesyjnej. Jeden z radnych udzielił znajomej naczelniczce głosu, mówiąc: “Wandziu, co dla nas przygotowałaś?”. To przelało czarę goryczy. Radny otrzymał naganę z upomnieniem włącznie, nie od Wandzi rzecz jasna. – Pani Sobańska jest osobą, która walczy o równe prawa kobiet i mężczyzn i myślę, że powolutku jak gdyby zapomina o prawach mężczyzn, a zajmuje się tylko prawami kobiet – ripostuje przewodniczący Rady Miejskiej, Arkadiusz Chęciński.

W tym celu działaczka SLD opracowuje kanon kultury radnego. Ten zakazywać ma przerywania cudzych wystąpień, spóźniania się, a także rozmów telefonicznych w czasie obrad. I niewykluczone, że samotna walka radnej, kanonem się stanie – polskiego feminizmu. Problem w tym, że do “buntu” namówić może być ciężko, zdecydowaną większość załogi.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Czy tym kobietę obezwładnić, zbić z tropu, zmieszać czy uczynić niewidzialną w przestrzeni publicznej można? Zdaniem specjalistów od savoire viru, można. – Należy się zwracać proszę pana, proszę pani. Ewentualnie, jeżeli mamy do czynienia na takiej niwie służbowej, to można do tego dodać tytuł służbowy – zapewnia Baron Leszek Kazimierski herbu Bilberstein.

Bo służba nie drużba – przekonują psycholodzy. A tej bagatelizować nie wolno. Niewykluczone też, że chodzi tutaj o grubszą sprawę. – Jeżeli ktoś cierpi na tytułomanię to może tak… może to by było wskazane – mówi prof. Magdalena Bannert, psycholog.

Tym bardziej, że pani Wanda, przy pani naczelnik, wypada blado, na gruncie językowym rzecz jasna. A bezceremonialne “ty”, w porównaniu z angielskim “U”, mile widziane już nie jest. Więc don’t call me Wanda. – Gramatycznie te języki są zupełnie różne i dlatego uważam, że nie można tak łatwo przenosić tych relacji właśnie z języków nieposiadających form pan-pani na języki, które ją posiadają – mówi Jolanta Tambor, językoznawca z Uniwersytetu Śląskiego

To się dopiero nazywa polityczna poprawność w wydaniu lokalnym.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button