Strzelał do dziecka, bo bawiło się pod jego oknem

Dziewięcioletnia Magda od poniedziałku boi się wychodzić z domu na podwórko przy ulicy Czarneckiego w Zabrzu. To miejsce, które przestało jej się kojarzyć tylko z zabawą. 61-latek strzelał… bo zdenerwowały go odgłosy dziecięcych zabaw. – Ja tylko powiedziałam, żeby ten pan do mnie nie strzelał, bo ja mu nic nie robię. On nic nie powiedział i później drugi raz do mnie strzelił – mówi Magda Dybek, która była celem ataku.
Wszystko z okna widziała rodzina Magdy. – Madzia próbowała uciec do domu, ale nie miała jak, bo bała się nawet do klatki dobiec – mówi Aneta Piotrowska, ciocia Magdy.
Strzelający mężczyzna był kompletnie pijany i prawdopodobnie dzięki temu nie udało mu się skrzywdzić dziewczyny. Na miejscu szybko pojawili się policjanci, którzy też znaleźli się na celowniku. Emeryt z Zabrza siłą został zabrany do izby wytrzeźwień. Broń, z której strzelał, zarekwirowała policja. – Stwierdził on podczas przesłuchania, że nie strzelał do dzieci, tylko do jednej z puszek leżącej na ziemi, na podwórku – mówi asp. sztab. Marek Wypych z KMP w Zabrzu.
Zdjęcie strzelby pokazaliśmy specjaliście handlującemu bronią. Na taki sprzęt nie trzeba mieć pozwolenia. – Kaliber jest nieduży, bo 4.5 milimetra. To jest takie standardowe strzelanie wiatrówkowe do tarczy. Natomiast na niedużych odległościach przebija puszki, butelki tak samo. Tak więc jest to dość silne – przyznaje Tomasz Kerbel ze sklepu myśliwskiego “Łowca”. W dodatku całkiem celne i przy porównywalnym dystansie z którego strzelano do 9-latki, pocisk potrafi wbić się dosyć głęboko.
61-letni napastnik został wypuszczony z policyjnego aresztu. Sąsiedzi boją się, ze jeśli tu wróci, to znów zaczną się awantury. – Jemu wolno było wszystko, a nam nie wolno nic. Wypije parę piw i zaczyna rządzić – alarmuje Helena Filbrand, sąsiadka pana Stanisława.
Przeciwko strzelcowi prawdopodobnie zostanie wszczęte prokuratorskie postępowanie. Na pewno przed sądem postawić będzie chciała go rodzina Magdy. – Jeżeli nic z tym nie zrobimy, to on znowu będzie strzelał do innych. Bardzo dużo dzieci chodzi po podwórku i obawiamy się, że w końcu komuś się krzywda stanie – mówi Aneta Piotrowska, ciocia Magdy. W tym przypadku od nieszczęścia dzieliły centymetry.