Stadiony powstają, ale czy uda się je utrzymać?

Za niecałe dwa lata ma zakończyć się pierwszy etap przebudowy stadionu przy Roosevelta, który już wtedy pomieści 24 tysiące fanów futbolu. – To jest czwarty stadion nasz po Legii Warszawa, Wiśle Kraków i Piaście Gliwice. O następny się ubiegamy także jestem spokojny – mówi Konrad Jaskóła z firmy Polimex Mostostal.
Docelowo jednak stadion Ernesta Pohla będzie miał 32 tysiące miejsc. Taka duża arena, nie zawsze z kompletem kibiców, to wysokie koszty utrzymania, z którymi miasto będzie musiało sobie poradzić. – Obiekt musi żyć i tam codziennie muszą się dziać imprezy. Oczywiście będziemy też zakładali tak zwane eventy – zapewnia Tadeusz Dębicki, prezes spółki “Stadionu w Zabrzu”.
Jednak konkurencja w organizowaniu różnych wydarzeń na obiektach piłkarskich jest coraz większa. Oprócz przebudowanego stadionu Górnika Zabrze, za ponad 192 miliony złotych, konkurentem może być trochę tańszy, już zaprojektowany, nowy stadion GKS-u Tychy. Przebudowaną areną za podobną sumę będzie się mógł pochwalić klub z Bielska. Najtańszy, już wybudowany, to stadion gliwickiego Piasta. – To nie jest tak, jak w teorii by się mówiło, często powszechnie: organizujcie imprezy masowe, imprezy artystyczne, zarabiajcie pieniądze… To tak nie jest – zauważa Józef Drabicki, prezes Piasta Gliwice.
Być może dlatego w Gliwicach wybudowano nie tylko mniejszy, ale też tańszy stadion niż w Zabrzu. Chociaż i tak luksusowy jak na warunki spadkowicza z Ekstraklasy. – Same wejściówki moim zdaniem są w stanie utrzymać stadion i jeszcze wesprzeć drużynę. Jak to będzie w Gliwicach funkcjonować zobaczymy – mówi prezydent miasta, Zygmunt Frankiewicz.
Faworytem w organizowaniu imprez masowych w regionie najprawdopodobniej będzie Stadion Śląski. Jego modernizacja dla ponad 55 tysięcy kibiców ma się zakończyć na wiosnę przyszłego roku. A to, jak mówią specjaliści od marketingu, znacznie ograniczy możliwości pozostałych aren piłkarskich na Śląsku. – Pamiętajmy o tym, że nie każdy mieszkaniec Śląska jest jednak kibicem i nie każdy na te mecze przychodzi. Coś na tych stadionach, oprócz meczów, musi się dziać – zauważa Marcin Mańka, specjalista ds. kreowania wizerunku.
Bez nich, budowanie kolejnych aren, jest z jednej strony nadrabianiem wielu lat zaniedbań, z drugiej walką prezydentów o elektorat kibiców.