RegionWiadomość dnia

Wulgarne naklejki za złe parkowanie w Sosnowcu

Kara wymierzona, niekoniecznie legalnie, czyli sankcja za nieprzepisowe parkowanie lub zajmowanie komuś miejsca. – Jeden przyjeżdża, czeka aż ktoś odjedzie, żeby wjechać. Oprócz tego jeszcze taryfy przyjeżdżają, zajmują tutaj miejsce, bo tam mają mało miejsca na postoju i jest problem – mówi Marek Żuchowski, mieszkaniec Sosnowca. Problem dotyczy całego centrum Sosnowca, stąd takie tłumaczenia kierowców. Jednak organizatorzy tej akcji ujawniać się nie chcą. Jak mówią opieszałość straży miejskiej, która nie zawsze pilnuje prawidłowego parkowania ich po prostu denerwuje. Dlatego zdecydowali się na taki krok. – Tak, jak w większości pewnie miast w Polsce borykamy się z problemem parkowania pojazdów. Dosyć dużo takich zgłoszeń otrzymujemy – informuje st. insp. Jacek Krauze, Straż Miejska w Sosnowcu.

Tym bardziej, że zaparkować trudno nie tylko w godzinach szczytu. Przy ul. Warszawskiej znalezienie wolnego miejsca graniczy z cudem. Wojna na naklejki pełne wulgaryzmów ogarnęła nie tylko parkingi w centrum. W podobny sposób, tyle że nie w tak obraźliwy walczą też mieszkańcy bloku. – Nie wiadomo kto to właśnie nakleja, bo jeżeli ten gościu naprawdę jest z garaży to możliwe, że miał rację, bo zastawiłem mu wjazd – oznajmia Andrzej Salisz. Ale już zdrapywanie naklejek to nie lada problem. Jednak żaden ze źle parkujących kierowców nie zgłosił tego policji. – Nie mamy żadnych zgłoszeń na temat zniszczenia mienia, do którego mogłaby doprowadzić taka nalepka poprzez klej, który zawiera. Który być może jest ciężko usuwalny, jak i nie zgłosiły się osoby, które poczuły się urażone treścią nalepki – tłumaczy st. asp. Hanna Michta, KMP w Sosnowcu.

Jednak mogą razić, na przykład miejskich urzędników. – Ja bym nie chciał tego zobaczyć na swoim samochodzie, niezależnie od tego jakbym zaparkował – mówi Wojciech Guzik, UM w Sosnowcu. To akcja niekoniecznie godna pochwały przez samą jej treść. Inaczej do problemu podeszli niepełnosprawni, którym notorycznie zajmowane są przeznaczone dla nich miejsca parkingowe. – Coś z tym trzeba zrobić, żeby ludzie tak nie stawali. Człowiek przyjedzie i nie ma gdzie stanąć – wyjaśnia Tomasz Dybała, ojciec niepełnosprawnej dziewczyny.

Jak widać skutecznie o swoje można walczyć też bez używania rynsztokowego języka. Nic jednak w zatłoczonych centrach miast nie zastąpi zdecydowanie większej liczby miejsc parkingowych i zwykłej ludzkiej uprzejmości.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button