Wdowy górnicze przelały swoje przeżycia na papier

Wspomnienia choć już przelane na papier wracają wciąż z taką samą siłą. Mąż Teresy Sewiny z Rudy Śląskiej 40 lat temu przeżył wypadek w kopalni Halemba. Został sparaliżowany. Lekarze dawali mu 5 lat życia, przeżył 30. – Przede wszystkim trzeba przetrwać. Kobieta musi się uzbroić w cierpliwość. Musi pomóc rodzina, bo rodzina jest budulcem, który pomaga – mówi wdowa po górniku. Teraz pomóc ma 58 podobnych historii zawartych w jednej książce. Dla wszystkich świat zawalił się tak samo, po górniczej szychcie. Z dnia na dzień każda z nich musiała stać się głową rodziny. – Stałam się o wiele silniejsza, twarda. Po prostu wszystkie obowiązki kiedyś były typowo dla męża, musiałam to wszystko sama robić – opowiada Gabriela Grund, wdowa po górniku.
Bo nie było pomocy, bo nie chciały o swojej tragedii opowiadać. Teraz to, co osobiste opisały otwarcie i szczerze w pamiętnikach. – Po przelaniu tych wszystkich wspomnień na papier, tak jakby człowiek się odblokowuje, przelewa się to i tak jest lżej – podkreśla Dorota Góra, uczestniczka konkursu “Moje życie po wypadku”. Lżej i łatwiej ma być tym, którzy stracili bliskich pod ziemią po stworzeniu raportu zawierającego wnioski płynące z tej książki. – Żyje się tym rodzinom trudno. Narzekają na to, że żyją samotnie, że kopalnia odwróciła się od ich problemów – oznajmia Piotr Luberta, przewodniczący Związku Zawodowego Ratowników Górniczych.
Największym problemem jest brak górniczych rent i emerytur. O to od lat walczy między innymi Fundacji Rodzin Górniczych, która robi wszystko by pomoc poszkodowanym w wypadkach na kopalni nie była jednorazowa. – Jeżeli wdowa zostaje pozbawiona renty po mężu, to ona musi albo znaleźć zatrudnienie z czym jest olbrzymi problem na rynku, albo musi znaleźć taką pomoc systematyczną, z której będzie mogła utrzymać rodzinę – tłumaczy Bogdan Ćwięk, prezes Fundacji Rodzin Górniczych. Zasady pomocy mają być jasno określone, tak jak zasady bezpieczeństwa pod ziemią. – Kwalifikacje górników tutaj są priorytetem. Priorytetem jest też uświadomienie załogom górniczym tego, że tych błędów nie można popełniać – stwierdza Piotr Litwa, prezes Wyższego Urzędu Górniczego.
To wydanie już zamknięte, ale strony tej książki pisane są nadal. Tylko w tym roku pod ziemią zginęło 22 górników.