Porozumienia Katowickie – ważne, choć niewielu o nich pamięta

O tych sierpniowych w Szczecinie i w Gdańsku i tym wrześniowym w Jastrzębiu pamiętają co roku wszyscy, dostojnicy państwowy i najważniejsi w kraju działacze związkowi. Kolejne rocznice podpisania Porozumienia Katowickiego już tak eksponowane, w oficjalnym kalendarzu imprez, nie są. Choć bez niego, 31 lat temu nie, byłoby Solidarności.
W Hucie Katowice spotkali się przedstawiciele strajkującej wtedy załogi kombinatu. Ci sami, którzy najpierw twardo negocjowali z komunistyczną władzą, by ostatecznie 11 września 1980 roku podpisać ostatnie z zawartych tego lata porozumień społecznych. – Nie wiedzieliśmy dokąd to nas zaprowadzi, co będzie się działo, ale wiedzieliśmy, że na pewno od jutra nie będzie już tak, jak było wczoraj – wspomina Andrzej Rozpłochowski, przywódca strajku w Hucie Katowice w 1980 roku.
Sygnatariusze tego aktu, jak mówią, mieli świadomość, że na ich oczach otwierał się nowy ważny rozdział w historii Polski. – To czuł cały naród, że to jest czas przełomowy, a to że to my akurat znaleźliśmy się tu w tym miejscu… Myślę, że takich miejsc było setki, czy tysiące, mniej znaczące, ale z tym samym duchem walki o wolność – mówi Jacek Jagiełka, sygnatariusz Porozumienia Katowickiego.
Czasy PRL nieurchonnie dobiegały końca, a podpisane w Dąbrowie Górniczej porozumienie doprecyzowało zapisy trzech wcześniej zawartych umów między robotnikami a ówczesna władzą. – W Porozumieniu Katowickim było jasno stwierdzone, że związki zawodowe mogą powstawać na terenie całego kraju. Władze, administracja, służba bezpieczeństwa, władze partyjne godzą się na to, akceptują to i nie będą temu przeszkadzać – przypomina dr Jarosław Neja, historyk.
Strona rządowa niezależnym związkom zawodowym zagwarantowała m.in. dostęp do mediów i możliwość współdecydowania o sprawach pracowniczych i socjalnych. Komunistyczne władze zobowiązały się także do zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim strajkującym i ich rodzinom.
Protestujący, jak podkreślają historycy, byli wtedy mądrzejsi m.in. o doświadczenia krwawo stłumionych przez komunistyczne władze protestów robotników z lat siedemdziesiątych. Osiągnęli sukces unikając aresztowań i prześladowań. – Tylko strajkujemy, okupujemy własne zakłady pracy, nie wychodzimy na ulice – w ten sposób uda się władze zmusić do ustępstw i to faktycznie zadziałało – dodaje Neja.
Dziś związek, dzięki któremu wywalczono wolność, nadal stara się dbać o interesy zwykłych pracowników. – Musi być sposób na to, aby młodzi ludzie nie byli traktowani przedmiotowo – mówi Bogdan Biś, wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Tydzień po podpisaniu Porozumienia Katowickiego powstał NSZZ Solidarność, na początku lat osiemdziesiątych, w jego szeregi wstąpiło ponad 10 milionów Polaków.