Region

Wymyślne figury lotnicze dały mu mistrzostwo. “Mogę się wyżyć”

Za sterami takiej maszyny Artur Kielak, na co dzień pilot samolotów rejsowych, zasiada od 6 lat. Akrobacje to piękna i zarazem niebezpieczna odsłona lotnictwa. Jak przyznaje, gdy raz się tego posmakuje, nie ma odwrotu. – Zapinam się w pasy, zakładam spadochron na plecy i latam najbardziej manewrową maszyną jaką człowiek wymyślił. Mogę się wyżyć, mogę pokazać swój styl latania, a przede wszystkim mogę współzawodniczyć z kolegami – mówi. W tym współzawodnictwie, konkurencję zostawił w tyle. Jego kunszt na Mistrzostwach Polski w Akrobacji Samolotowej zdobył najwyższe noty. Artur Kielak plan zrealizował, zwyciężając we wszystkich z czterech konkurencji, został mistrzem Polski w lotniczej akrobacji.

Zdaniem Adama Labusa, pod którego skrzydłami na katowickim lotnisku Muchowiec wykonywał pierwsze akrobacyjne figury, to urodzony lotnik. Nie spodziewał się, że sukcesy ucznia przyjdą aż tak szybko. Najlepszy w Polsce i 6. w Europie. Miesiąc temu na mistrzostwach w słowackiej Dubnicy uzyskał najlepszy wynik wśród polskich pilotów od kilkunastu lat. – Ma wyraźny cel przed sobą, on odpowiednimi krokami zmierza do tego, a predyspozycje ma: jest młody, wysportowany, przystojny, a latanie mu idzie jak bułka z masłem – zapewnia Labus.

Żeby tych na ziemi wprawić w zachwyt, coraz bardziej wymyślne figury trenuje niemal w każdej wolnej chwili. Cena za akrobacje może być jednak wysoka. – Utrata zdrowia, schorzenia kręgosłupa, które będą mi towarzyszyć przez resztę życia, ale od tego też jest trening fizyczny, który realizujemy zimą, i brak czasu wolnego – dodaje Kielak.

Razem z kolegami, którzy trenują akrobacje na katowickim Muchowcu, kilka miesięcy temu założył Śląską Grupę Akrobacyjną. – W akrobacji lotniczej na pewno jest to sukces od wielu lat, sukces naszego aeroklubu, mamy w kadrze narodowej kilku pilotów. Od kilku lat wybił się inny aeroklub w akrobacji w zawodach sportowych – cieszy się Jarosław Szołtysek, dyrektor Aeroklubu Śląskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

O takiej rywalizacji marzy coraz więcej młodych pilotów. Latanie w różnych poziomach i na odwrót kręci także płeć piękną. – Latanie po prostej jest najtrudniejsze w tym wszystkim – stwierdza Barbara Labus z Aeroklubu Śląskiego. Podniebny głód adrenaliny ma też swój dodatkowy wymiar. Dzięki takiemu treningowi pozwala pokonywać turbulencje bez obaw.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button