“Obiektywnie Śląskie”, czyli piękno województwa w obiektywie

Minimum środków, maksimum zaangażowania. Tak jak przed laty, tak i teraz, pierwszy krok stawiany w futbolu – to najlepsze kadry Śląska w kategorii “tradycyjne” w tegorocznym konkursie “Obiektywnie śląskie”. – Wychowałem się w takiej bardzo spokojnej dzielnicy Mysłowic, gdzie żeby uzbierać chłopaków do grania to jeżeli było dwóch na dwóch to był sukces. Natomiast pod nosem mieliśmy klub sportowy i boisko było, tylko nie było komu grać – mówi Marek Locher, zwycięzca w kategorii “Śląskie Tradycyjne”.
W tym roku do konkursu zgłoszono 250 prac. Najważniejszym było uchwycenie bogactwa i różnorodności województwa śląskiego. Zdjęcia amatorów oceniała m.in. podróżniczka i dziennikarka Martyna Wojciechowska. Ona też fotografuje, nawet te najodleglejsze zakątki świata. Mocnym, śląskim akcentem w jury było oko reżysera Lecha Majewskiego. – Początkowo nawet to odsuwałem, bo pomyślałem, ze to będzie ciężka praca i że będzie mnie to nudzić po prostu. Że będę oglądał ten Śląsk taki schematyczny – przyznał. Czyli brud i węgiel, lub w tradycyjnych ludowych strojach – to też uchwycił obiektyw, jednak było to spojrzenie świeższe niż zwykle. – W porównaniu z 1. edycją tu mieliśmy bardziej rozbieżne wyniki każdego z jurorów. Stąd też wprowadziliśmy wyróżnienia. Było tak dużo dobrych prac, że jury postanowiło przyznać wyróżnienia – mówi Anna Kokolus, organizatorka konkursu “Obiektywnie Śląskie”. Takie otrzymał reportaż z świętochłowickich Lipin.
Jednak by wizerunek Śląska trochę odczarować, na pokonkursową wystawę trafiło też to co nowoczesne. – Jeżeli rzucamy hasło “Śląsk” to na myśl przychodzą kominy, kopalnie itd. Tym bardziej chciałam pokazać coś innego, odbiegającego od tego standardowego poglądu – mówi Karolina Turos, zwycięzca w kategorii “Śląskie Nowoczesne”. Bo według autorki zdjęć, śląskie ma tez coś z Manhattanu. – Zadając pytanie osobom spoza Śląska jak odczuwają ten Śląsk co oni wiedzą, to powtarzają jak mantrę te same, wyświechtane stereotypy. A prawda jest zupełnie inna bo my o niej wiemy, my ją znamy – mówi dr Jacek Joostberens z Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej. Teoretycznie to dwa odrębne światy, w praktyce jeden.