Kraj

Made in Poland – polska muzyka w egzotycznych krajach

Iowa Super Soccer to mysłowicka grupa, która zagrała na muzycznym festiwalu w Chinach. W Polsce nie wszyscy znają ich twórczość. Mimo to w Azji czekało na nich gorące przyjęcie. – Był to jeden z pierwszych festiwali w Chinach i dlatego też nazywanym przez media chińskie, zachodniochińskim Woodstockiem. Było to przeżycie niesamowite, gdyż odległość jaką wtedy pokonaliśmy, żeby tam zagrać była gigantyczna – jak stąd, z Mysłowic do Paryża i z Paryża nazot – mówi Michał Skrzydło, zespół Iowa Super Soccer. Być może wrócą tam jeszcze w tym roku. Właśnie trwa dopinanie dużej i profesjonalnej trasy po Chinach, która ma potrwać miesiąc.

O ile Iowa Super Soccer rynek chiński dopiero zamierza zdobyć, o tyle mocne na niego wejście mają już za sobą królowie disco polo. Bayer Full podbój Chin zaczął od występów na targach Expo 2010 w Szanghaju. Wiele ich tekstów zostało przetłumaczonych na język chiński. – Jeszcze to musi trochę potrwać, żebyśmy już tam byli bardzo, bardzo rozpoznawalni, aczkolwiek już tak jest. Gdy na przykład ląduję na lotnisku w Szanghaju, to już Chińczycy tam troszeczkę machają rękoma, to już jest dobrze – mówi Sławomir Świerzyński, zespół Bayer Full. Choć akurat to może być efekt nie tyle popularności, co gościnności.

Zainteresowanie polską muzyką nie dziwi Wiktorii Skuratko, która rok studiowała w Chinach. – Tak naprawdę istotne jest tutaj to, że Chińczycy są zafascynowani wszystkim tym, co jest z Zachodu i to zarówno z Ameryki, jak i z Europy – stwierdza.

Bardzo dobrze poza granicami kraju radzą też sobie polskie zespoły metalowe. Vadder fanów ma nawet w Ameryce Południowej. – Mamy teraz szansę ich posłuchać na Metal Hammer Festiwalu w Katowicach. Zawsze chciałem tu przyjechać, do Spodka, ponieważ widziałem wiele DVD nagranych właśnie w tym miejscu – mówi Gabriel Gonzales, fan zespołu Vadder.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W zupełnie innym miejscu zaczynało pewne akordeonowe trio. Od grania na ulicy do największych sal koncertowych świata, jak chociażby nowojorska Carnegie Hall. W sumie występowali już w dwudziestu dziewięciu krajach. – Postanowiliśmy stworzyć zupełnie nową jakość tego instrumentu i udowodnić, że można grać na nim teoretycznie wszystko – tłumaczy Marcin Gałażyń, zespół Motion Trio.

Międzynarodowe wojaże polskich zespołów to nic dziwnego dla publicysty Marcina Babko. Sam jest czynnym muzykiem i wydawcą. Jak mówi, eksport polskiej muzyki wynika również z ograniczeń rodzimego rynku. – Mimo że tych milionów mamy trzydzieści kilka obywateli, to jednak złota pyta to jest 15 000 egzemplarzy. Samo to pokazuje, ilu ludzi jest zainteresowanych odbiorem, czy też kupnem muzyki – stwierdza. A skoro naszą muzykę chcą kupować za granicą, to dlaczego im jej nie sprzedać.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button