Wynajmują mieszkania, ale nie płacą czynszu…

Czas lokatora mieszkania minął kilka dni temu – jego dług przekroczył sto tysięcy złotych. Właśnie został eksmitowany. – Robimy wszystko, żeby miasto wykonało wyroki przede wszystkim tych ludzi, którzy mają zadłużenie powyżej stu tysięcy złotych – stwierdza Barbara Oborny, dyrektor KZGM w Katowicach. Takich jest 118. Niektórzy nie płacą nawet przez kilkanaście lat. To dla Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach poważny problem, bo lista osób, które mogłyby zająć zwalniane przed dłużników mieszkania jest bardzo długa. – Sama – jako dyrektor tej firmy – uważam, że to jest niemoralne, żeby osoby, które mają tak znaczne zadłużenie mieszkały w naszych zasobach. Jesteśmy umówieni z urzędem miasta, że to jest priorytet – dodaje Barbara Oborny.
Przeciwnie jednak do pocztowego tego priorytetu z dnia na dzień załatwić się nie da. Tak jak w jednym z mieszkań przy ul. Mariackiej, za które lokatorzy nie płacili od końca lat 90-tych. Ich dług wraz z odsetkami urósł do ponad 131 tys. zł. Mieszkanie opustoszało dopiero po śmierci dłużników. Ale z innych lokatorzy nie dają się wyrzucić chwytając się najróżniejszych sposobów.
Okazuje się, że ludzie zadłużeni na dziesiątki tysięcy mają na adwokata, a nie mają na czynsz. Jak przekonują urzędnicy, to się nie zmieni, dopóki nie zmieni się prawo. – Nie można, przepraszam za wyrażenie, dłubać przy ustawie o ochronie praw lokatorów, jeżeli ona nie zostanie z drugiej strony wsparta pewnymi uproszczeniami, jeśli chodzi właśnie o procedury windykacyjne – stwierdza Roman Buła, naczelnik wydziału budynków i dróg UM w Katowicach. Te nie są proste, bo nawet jeśli na pierwszy rzut oka mieszkanie wydaje się wyposażone, to wcale nie oznacza, że do komornika pieniądze popłyną szerokim strumieniem. – Dzisiaj w zasadzie egzekucja z ruchomości rzadko kiedy jest skuteczna. Rzadko dłużnik posiada w mieszkaniu taką rzecz, co do której jesteśmy pewni, że sprzeda się ona na egzekucji – tłumaczy Mieczysław Kurz, komornik sądowy.
Do egzekucji długów dochodzi też u innych zarządców nieruchomości. Tyle, że rzadziej. – W skali spółdzielni jest to bardzo skuteczna procedura. Tego stałego monitorowania i stałego upominania, wzywania – informuje Genowefa Topolewska, SM “Piast” w Katowicach.
Wzywać do zapłaty muszą też właściciele prywatnych mieszkań. Dla nich wynajmowanie lokali to szansa, ale i duże zagrożenie. – Traktują najem bardzo prosto – jako biznes, czyli przeskakiwanie z mieszkania na mieszkanie i uchylanie się od płacenia najmu w terminie – mówi Marcin, właściciel kilku mieszkań na wynajem. Najczęściej jest to termin kilkumiesięczny, co przy nawet kilkunastu latach nieskutecznej walki z dłużnikami w miejskich zasobach, wydaje się być terminem bardzo krótkim.