Zimowy szturm na ośmiotysięczniki

30 września 2011 roku, Makalu – piąty szczyt świata zdobyty przez polskich himalaistów, ale to wejście było dopiero rozgrzewką przed zimową wyprawą. Polacy zamierzają na początku nowego roku zdobyć – ośmiotysięcznik Gasherbrum I w Karakorum. – Chcemy utrzymać pozycję lidera w zimowym himalaizmie i ja wiem, że to jest możliwe i kto nie próbuje ten nie zwycięża – mówi Artur Hajzer, himalaista, kierownik wyprawy.
O zwycięstwo w tym sporcie jest niezwykle trudno. Zwłaszcza zimą. Statystycznie tylko kilka procent zimowych wypraw kończy się sukcesem. Wiele zależy od zespołu – przyznaje himalaista Krzysztof Wielicki. – Do tego dochodzą trudności psychiczne, to czasem powoduje, że po iluś tam dniach, ja miałem takie wyprawy, gdy po 35 dniach mówiłem dosyć, nie było sensu dalej się wspinać bo wiedziałem, że już nic więcej nie osiągniemy – mówi.
Kierownikiem wyprawy na Gasherbrum I jest Artur Hajzer z Mikołowa. Oprócz niego bierze w niej udział Adam oraz Agnieszka Bielecka. Jest również Janusz Gołąb, członek legendarnego “Wunder teamu”, który na przełomie wieków dokonał serii zimowych ataków na najwyższe góry świata. Wszyscy zdają sobie sprawę, że w Karakorum wiele zależy od pogody. – Jeśli los im da kilka dni bez huraganu to wejdą, a jeśli los im tego nie da, to nie mają szans – stwierdza Grzegorz Chwoła, rzecznik prasowy wyprawy.
Na swoją szansę będą też liczyć inni himalaiści. W Pakistanie szykuje się ich prawdziwy “najazd” na Gasherbrum I, Broad Peak i drugi co do wysokości szczyt świata K2. na który chce wejść 16-osobowa załoga rosyjska.
Zeszłoroczna zimowa próba Polaków wejścia na Broad Peak zakończyła się niepowodzeniem. Tym razem liczą, że będzie inaczej. – Mam w zasadzie trzy motywacje, które ciągną mnie w góry wysokie. Pierwsze to jest powodzenie u kobiet, które idzie za tymi wyjazdami to odczuwam. Drugie to jest sława, a trzy to jest chęć zarabiania większych pieniędzy – mówi Artur Hajzer, himalaista, kierownik wyprawy. Tak na poważnie nie da się odpowiedzieć, co ich motywuje. Pewnie jest to uczucie, którego doznają, gdy staną na szczycie ośmiotysięcznika.