Tramwaje Śląskie czekają na zastrzyk gotówki

Z oczekiwaniami pasażerów Tramwaje Śląskie rozmijają się od dawna, a podejmowane od niedawna próby poprawy tej sytuacji kończą się różnie. Teraz mają skończyć się znacznie lepiej. Koszt brutto projektu to 801 mln zł, tp pieniądze, które w ciągu najbliższych dwóch lat mają trafić na tory. O tym, że to najwyższy czas na zmiany nie trzeba nikogo przekonywać – z prezesem spółki włącznie. – Musimy zahamować postęp tych procesów powiedziałbym degradacyjnych. Chcemy doprowadzić do poprawy ogólnej sprawności i niezawodności – zaznacza Tadeusz Freisler, prezes Tramwajów Śląskich S.A.
Jak mówi Jakub Halor, który naukowo zajmuje się komunikacją tramwajową, zły stan infrastruktury w aglomeracji to nie tylko wina braku pieniędzy. – Wiele jest zaniedbań i wiele tutaj można poprawić w sensie samej organizacji pracy, w sensie wyszkolenia odpowiednich ekip i wykorzystania sprzętu.
Sprzętu, który już w Tramwajach jest. Czy będzie go jeszcze więcej, okaże się za kilka miesięcy. Spółka podpisała wprawdzie umowę z Centrum Unijnych Projektów Transportowych na dofinansowanie, ale ostateczna decyzja należy do Komisji Europejskiej. To nie wszystko, bo trzeba jeszcze zgromadzić wkład własny. – Decyzję Europejskiego Banku Inwestycyjnego posiadamy, jest to decyzja rady dyrektorów, która przyznaje spółce kredyt. Kwestią dogadania jest tylko zabezpieczenie tego kredytu, które jest z oczekiwań banku kłopotliwe – wyjaśnia Andrzej Bywalec, dyrektor ds. inwestycji w Tramwajach Śląskich S.A. Bo zabezpieczeniem ma być długoletnia umowa Tramwajów z KZK GOP na świadczenie usług przewozowych. Jeśli to bankom wystarczy, już w tym roku rozpoczną się prace budowlane, które łącznie obejmą remont 46 km torowisk w Katowicach, Chorzowie, Zabrzu, Bytomiu, Sosnowcu i Rudzie Śląskiej. – Oczywiście na liniach będą jeszcze torowiska, które nie będą zmodernizowane. Tam będziemy starać się kierować tabor, który bez problemu po tych torowiskach może jeździć – tłumaczy Tadeusz Freisler.
Czyli tabor nie najmłodszy. Tego spółce nie brakuje. Spośród 320 wagonów większość to pojazdy wiekowe. 30 nowych i 75 zmodernizowanych, które mają wyjechać na tory w ciągu dwóch najbliższych lat, sytuację wprawdzie poprawi, ale problemu zupełnie nie rozwiąże. W Polsce, o Europie nie wspominając, nadal będzie się jeździć znacznie lepiej. – W czołówce z pewnością nie, bo jednak jest to tylko część potrzeb jaka jest, natomiast przynajmniej przestaniemy oddalać się od miast – uważa Jakub Jackiewicz, Wojewódzki Portal Komunikacyjny.
Do czołówki miast przyjaznych pasażerom komunikacji miejskiej coraz szybciej dołączają Tychy. Na wspólnym tramwajowo-trolejbusowym projekcie mieszkańcy zyskają podwójnie. Na tyskie drogi wyjedzie 15 nowych trolejbusów, którymi będzie się można dostać na stacje kolejowe. Dodatkowo przy dwóch z nich, powstaną czterokondygnacyjne parkingi. – Na ten bilet będzie można poruszać się po mieście trolejbusami, autobusami. Będzie można również zaparkować na parkingu wielopoziomowym i dalej jechać koleją do Katowic – informuje Bożena Nowak, Urząd Miasta w Tychach.
W Katowicach, w których o centrach przesiadkowych wciąż tylko się mówi. Ale nie od dziś granice miasta wyznaczają często granice możliwości samorządowców w podejściu do komunikacji publicznej.