Najdroższe – obiekty sportowe MOSiR-u Katowice

Cisza i spokój na basenie. Przypływają tu nieliczni, bo po spojrzeniu na cennik można odpłynąć. Na pływanie w nowo otwartym miejskim basenie w Spodku stać nielicznych. O kondycję dbają tu głównie prezesi większych firm podczas krótkich przerw w pracy. – Jest płytki basen. Akurat słabo pływam, więc dla mnie to jest atut. Jest sauna i przede wszystkim nie ma ludzi – stwierdza Maciej Mol, korzysta z basenu MOSiR-u Katowice.
Jest za to zaporowa cena. Za godzinę trzeba zapłacić 20 złotych. Za każde trzy minuty kolejną złotówkę. Znacznie taniej jest w Mikołowie. Półtorej godziny basenu i sauny kosztuje 12 złotych. Jeszcze taniej jest w Tychach (8 złotych), a najtaniej w Sosnowcu. Tam godzinna wizyta na basenie i korzystanie z sauny kosztuje tylko 5 złotych. Dlatego Katowiczanie popływać wyjeżdżają poza miasto, bo nie tylko taniej, ale i ciekawiej. – Mamy tutaj nieckę rekreacyjną ze zjeżdżalnią 48-metrową, biczami wodnymi, jacuzzi – mówi Wojciech Tkacz, dyrektor MOSiR Mikołów.
Znacznie mniej atrakcji jest w Katowicach, a jednak ceny są tu najwyższe w regionie. Tłumaczenia dyrektora MOSiR-u brzmią cokolwiek nieprzekonująco. – Cena wzięła się stąd, że jest to basen mały. Maksymalna ilość osób, która może korzystać to jest 25 osób. Niższa cena powodowałaby konieczność ograniczenia ilości osób, które miałyby dostęp – wyjaśnia Stanisław Wąsala, dyrektor MOSiR Katowice.
A tak basen jest pusty, co w obiektach katowickiego MOSiR-u wyjątkiem wcale nie jest. Zwłaszcza, że niektóre obiekty istnieją tylko na papierze. Tak jak odkryte lodowisko w pobliżu Parku Kościuszki, które już dawno powinno działać. – Trzeba zwracać uwagę na to, że te obiekty budowane są po to, żeby służyć mieszkańcom, a nie po to, żeby stanowiły obiekt tylko architektoniczny – mówi Marek Szczerbowski, radny Katowic, dyrektor Stadionu Śląskiego. I tu znowu Katowiczanom pozostaje wizyta u sąsiadów.
Ślizgawka w Mikołowie otwarta od początku grudnia przyciągnęła już tysiące klientów. W soboty można tu nawet zatańczyć na lodowej dyskotece. Lód nie chce się tylko utrzymać w Katowicach. Władze MOSiR-u twierdzą, że to wszystko przez ciepłą zimę. Pozostają więc lodowiska kryte, na które jednak wstęp jest bardzo ograniczony. – Są udostępnione mieszkańcom: 3 dni Spodek, 3 dni Jantor – po 2 godziny 6 razy w tygodniu – informuje Stanisław Wąsala, dyrektor MOSiR Katowice.
Według dyrekcji MOSiR-u to mieszkańcom powinno wystarczyć. Podobnie jak odpowiednie są ceny wejścia na siłownię – karnet kosztuje 140zł na miesiąc. Tylko jakoś Katowiczanie tego nie doceniają. – Kiedyś nie można było się do siłowni dopchać. Trzeba było czekać, żeby wejść na siłownię, tyle ludzi było. Teraz idzie się ze strzału, ludzi nie ma, ćwiczy się samemu – mówi Sylwester Łopat, korzysta z siłowni MOSiR-u Katowice. Czyli tak jak na basenie. Co tylko pokazuje, że dla katowickiego MOSiR-u cena czyni cuda. Szkoda, że nie dla mieszkańców.