Zwolnienia w Przewozach Regionalnych

Ogromna waga coraz bardziej palącego problemu. W Przewozach Regionalnych nie ma już odwrotu od zwolnień grupowych – na początek prawie 140 osób. To jednak nie koniec. Związkowcy twierdzą, że po przejęciu części połączeń przez Koleje Ślaskie, na bruk może trafić nawet siedmiuset kolejarzy. Chociaż dyrekcja zakładu tej liczby nie potwierdza. – Konsultacje te mają na celu wypracowanie porozumienia, w którym wskażemy ostateczną ilość naszych pracowników wytypowanych do zwolnień grupowych – mówi Renata Rogowska, p.o. dyr. Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Związkowcy alarmują, że większość ze zwalnianych pracowników firmy, nowej pracy szybko nie znajdzie. – W chwili obecnej jaka istnieje na rynku pracy, to na pewno nie – z uwagi na to, że mam trójkę dzieci na utrzymaniu. Jestem samotnie wychowującym ojcem – mówi Zygmunt Podolak, kierownik pociągu.
Decyzja o tym, kto będzie musiał odejść, zostanie podjęta w najbliższych tygodniach. Zwolnienia są nieuniknione, bo Przewozy Regionalne obsługują coraz mniej połączeń. – Na pewno będą przy pierwszej korekcie rozkładu jazdy zawieszone połączenia, czy po prostu zlikwidowane. W tym momencie nie będzie potrzeby na taką wielką liczbę pracowników – zapowiada Grzegorz Gierat, Związek Zawodowy Maszynistów w Katowicach. To efekt m.in. mniejszej dopłaty do Przewozów Kolejowych z Urzędu Marszałkowskiego. Z puli ponad 130 milionów złotych prawie 40 dostaną samorządowe Koleje Śląskie. Pozostałe 90 milionów to według Przewozów Regionalnych za mało na wywiązanie się z obietnic danych w rozkładzie.
Negocjacje na linii Przewozy – Urząd Marszałkowski trwają. Jednak te pierwsze nie mają zbyt dużego pola manewru – prawdopodobnie w połowie roku Koleje Śląskie przejmą kolejne dochodowe połączenie z Katowic do Wisły. – W Przewozach Regionalnych to nie od dziś wiadomo, że niestety jest w tej spółce przerost zatrudnienia. W interesie spółki leży to, aby spółka przynosiła jak największe dochody i jak najmniejsze ponosiła wydatki – tłumaczy Aleksandra Marzyńska, Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego.
Pieniędzy więcej nie będzie, konieczne więc będą cięcia. – Będzie protest – w którą stronę, zobaczymy. W chwili obecnej chcę się spotkać i porozmawiać szczerze, o co w tym wszystkim chodzi – deklaruje Mariusz Samek, przewodniczący Solidarności w Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych.
Nawet jeśli ubędzie pracowników, nie powinno ubyć połączeń – mówi Łukasz Wała ze Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska. I nieważne jaka spółka będzie ich przewozić. – Najważniejsze jest, żeby pociągi jeździły tak jak jeżdżą. Żeby nie było żadnych cieć, ponieważ to jest najbardziej szkodliwe dla pasażerów i wszelkie poważniejsze zmiany w rozkładzie jazdy, powodują kolejny odpływ pasażerów od kolei – stwierdza. A w tej sprawie choć osobno, to jednak każda ze spółek jedzie po tym samym torze.