Niegasnąca nadzieja. Zaginione dzieci, szukane latami

Dekada policyjnych poszukiwań, akta pełne dramatycznych historii. Nie ma dziecka ani ciała. Ostatni raz Iwonę Wąsik widziano 10 lat temu na osiedlu w Tarnowskich Górach, gdzie mieszkała. Trzynastolatka wyszła z domu, by zanieść mamie zupę do pracy. Przepadła. Być może została porwana, nikt jednak tego nie widział. – Otrzymaliśmy informacje, że może być w Moskwie, że przebywa w jednym z domów publicznych w Niemczech, że przebywa w wielu miastach aglomeracji Śląska. Żadna z tych informacji nie potwierdziła się – mówi st. sierż. Magdalena Labus, KPP w Tarnowskich Górach.
Nie potwierdziły się też przypuszczenia jasnowidzów. Jeden z nich wskazał nawet miejsce, gdzie miałyby być ukryte zwłoki dziewczynki…. Miasto zostało przeczesane, ale zagadka zaginięcia Iwony do tej pory nie została rozwikłana.
– Słyszałam po ósmej, że dziecko krzyczało w samochodzie… Tyle z feralnego wieczoru zapamiętała Lidia Zborowska. 17 lat temu Ania Jałowiczor – 10-latka z Simoradza koło Cieszyna – z grupą koleżanek wracała wieczorem ze szkolnej dyskoteki. Odłączyła się od nich i zboczyła z drogi. I tu ślad po niej zaginął. – Teraz już się zdarzają takie historie, ale wtedy to był już wstrząs. Wtedy był taki trend, że ludzie się tracili na organy, po prostu my już nie wierzyliśmy – wspomina Lidia Zborowska, ówczesna sołtys Simoradza. Coraz trudniej przez upływ czasu uwierzyć w szczęśliwy finał poszukiwań. Szukano dziesięcioletniej dziewczynki, teraz to byłaby 27-letnia kobieta.
Jest też niewyjaśniona historia zniknięcia 9-letniej Sylwii z Zabrza. Policjanci nadal nie wiedzą, co się z nią stało. 13 lat temu dziewczynka szła do Kościoła. Na ruchliwej ulicy Wolności, dosłownie 200 metrów od progu jej domu, ślad się urywa. – Żadnego punktu zaczepienia. Pozostają jedynie policyjne hipotezy, mnóstwo przypuszczeń, każdy sprawdzany element, nie przynosi jednak żadnego korzystnego rezultatu – mówi asp. sztab. Marek Wypych, KMP w Zabrzu. Nie miała powodów, by uciekać z domu. Być może została porwana.
Śląska policja co roku szuka kilkudziesięciu dzieci. Około dwóch procent tych tajemniczych historii nie zostaje wyjaśnionych. Policjanci tych spraw nie odkładają jednak na półkę. – Okres dziesięcioletni to jest okres, kiedy policjanci intensywnie szukają. Po tym okresie czeka się na nowe wątki, które mogą coś nowego wnieść do poszukiwań – informuje nadkom. Andrzej Świeboda, KWP w Katowicach.
Lata bezskutecznych poszukiwań pozostawiają piętno na psychice najbliższych zaginionych osób. – Takie osoby, jeżeli nie uzyskają wsparcia w formie farmakoterapii i psychoterapii, wsparcia społecznego, nie zaakceptują faktu utraty dziecka, to one sobie nie poradzą z tym. Oni muszą korzystać z pomocy innych – twierdzi Bartosz Wojciechowski, Zakład Psychologii Klinicznej i Sądowej UŚ. Niegasnąca nadzieja, strach, gniew, depresja, i ciągła niepewność, z tym muszą się zmierzyć.