Odwołają prezydentów? Bunt w Bytomiu i Rudzie Śląskiej
W Bytomiu zbieranie podpisów już trwa. Potrzeba ich 13700. Na razie organizatorzy referendalnej inicjatywy zebrali 5 tysięcy autografów, a czas na uzbieranie reszty mają do 4 kwietnia. Bytomianom nie podoba się pomysł reorganizacji miejskiej oświaty, wojny o wydobycie w KWK Bobrek – Centrum i wprowadzenie opłat od wód opadowych.
Komitet zbierający podpisy pod pomysłem referendum powstał także w Rudzie Śląskiej. Ludzi zbulwersowała tutaj sprawa zmarłej skarbniczki, wobec której podejrzenia o nieprawidłowości finansowe najpierw znalazły się mediach, a potem w prokuraturze. Pomysłodawcy odwołania z funkcji prezydent miasta Grażyny Dziedzic mają jej także za złe politykę oszczędnościową w mieście. Na razie rudzcy “referendyści” zastanawiają się nad rozwiązaniami prawnymi i takim wstrzeleniem się z terminem akcji zbierania podpisów, aby ewentualne głosowanie nie wypadło w czasie wakacji. I właśnie frekwencja może zdaniem politologów sprawić, że referenda okażą się nieskuteczne.
Do ważności referendum odwołującego miejskie władze, potrzebnych jest 3/5 głosów oddanych w wyborach samorządowych. Matematyka mówi więc, że aby odwołać Piotra Koja z funkcji prezydenta Bytomia, potrzebnych będzie prawie 22 tys. głosów. Niewiele mniej – bo ponad 20 tys. głosów będzie w stanie strącić z fotela prezydent Rudy Śląskiej – Grażynę Dziedzic. Miejskie władze – tak Bytomia jak i Rudy Śląskiej – sprawy nie komentują.