Tydzień po tragedii. Śledztwo nabiera tempa

Wszystko powoli wraca do normy. Teoretycznie… Bo, mimo że w Chałupkach ruch kolejowy został już przywrócony, to jednak ci, którzy jako pierwsi ruszyli z pomocą ofiarom katastrofy sprzed tygodnia, nadal mają tragedię przed oczami. – Druty pozrywane, wysoko spiętrzyły się lokomotywy. Ludzie tylko: wydobądźcie mnie, żeby wyciągnąć, a tu była masakra – wspomina Henryk Sap, mieszkaniec Chałupek.
W czołowym zderzeniu pociągów pod Szczekocinami zginęło szesnaście osób. Trzydzieści dwie nadal przebywają w szpitalach. Ośmioro z nich w szpitalu imienia świętej Barbary w Sosnowcu. – Obrażenia kostne przede wszystkim w postaci złamań: kręgosłupa, począwszy od szyjnego, poprzez piersiowy, skończywszy na lędźwiowym. To są też złamania miednicy – informuje dr Czarosław Kijonka, WSS im. św. Barbary w Sosnowcu.
Wśród lżej poszkodowanych jest Jan Łyczewski, który siedział w pierwszym wagonie pociągu relacji Przemyśl – Warszawa. Jak mówi, samego momentu katastrofy nie pamięta. – Z panem, w którym byliśmy w przedziale zaczęliśmy czytać jakąś tam gazetę, i nie wiem, kiedy to się stało. Obudziłem się już na nasypie kolejowym, już byłem w noszach – wspomina.
Do pełni zdrowia fizycznego cześć pacjentów będzie dochodzić nawet kilka miesięcy. Jednak według psychologów – o wiele trudniej będzie wyleczyć lęk przed ponowną podróżą pociągiem. – Brali udział w katastrofie kolejowej, coś o czym się słyszy w telewizji, ogląda się w filmach katastroficznych, nagle stało się realnością. W tym momencie samo wejście do pociągu może się okazać niemożliwe. Może być związane z bardzo silnym lękiem, ale koniecznym do przełamania – tłumaczy dr Aleksandra Sarna, Wyższa Szkoła Psychologii Społecznej w Katowicach.
W akcji brało udział blisko dwustu ratowników, i kilkadziesiąt karetek pogotowia. Jak mówi jej koordynator, zawsze przy takich tragediach najtrudniejsze są pierwsze minuty. – Nie mamy do końca świadomości, jaki ma rozmiar ta tragedia, ile będzie osób poszkodowanych, ile osób i w jakim stanie. Czy będą stany ciężkie, czy będą też ofiary śmiertelne, jak szybko uda się zorganizować im pomoc. Największym problemem w takich akcjach jest logistyka – mówi Michał Świerszcz, koordynator akcji ratunkowej pod Szczekocinami.
Ratownicy swoją pracę już zakończyli. Trwa i zapewne potrwa jeszcze długo praca prokuratorów. Ci zapewniają, że mają wystarczająco dużo dowodów, by dyżurnemu ruchu ze Starzyn postawić zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Według śledczych, mężczyzna doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało zderzenie z drugim składem. Zarzutów na razie jednak nie postawiono. – Dla oceny kompleksowej stanu zdrowia podejrzanego, w szczególności jego poczytalności, konieczne jest zasądzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej – wyjaśnia Tomasz Ozimek, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Wniosek w tej sprawie już skierowano do sądu. Decyzja ma zapaść we wtorek. Również w tym tygodniu do Chałupek ma przyjechać wojewoda śląski. Chce podziękować mieszkańcom za pierwszą – najważniejszą – pomoc.