RegionWiadomość dnia

Kawa w pociągu. Lifting Kolei Śląskich!

Jedzie pociąg z daleka! Z tym, że teraz dalekie podróże – jakby nie było – jednak drugą klasą mają być pełne smaku. To nie żart, w Kolejach Śląskich postawiono kawę na ławę, a poza kawą postawiono przede wszystkim na jakość. Niektórzy podobnych nowinek nie znaleźli nawet w samolocie. – Jest pełen odlot w Kolejach Śląskich, i kawa – pełen odlot – stwierdza Małgorzata Łoboda, pasażerka.

Nic więc dziwnego, że na dziewiczy kurs z niecierpliwością czekały nawet najbardziej znane marki. Na razie takich pociągów jest tylko 5, ale podobno koleje losu kolei na śląsku mają potoczyć się tylko w tę stronę. – Tak, aby z nowym rozkładem jazdy, czyli od połowy grudnia 2012 roku, przejąć już całość prowadzenia przewozów pasażerskich na terenie naszego województwa – zapowiada Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego.

Niestety nie wszędzie jest tak cukierkowo. Przynajmniej na razie. Dyskusja o modernizacji transportu publicznego z posad komunikacyjnego świata nie rusza, ale epokowa rewolucja w tramwajach podobno też jest już blisko. To podobno przyszłość nie tak bardzo odległa, lata świetlne śląskich sznyclów od lat świetlanych przecież nie dzielą. – To jeszcze nie są chyba lata świetlane, ale są to lata, które powinny spowodować zdecydowaną poprawę tego systemu – stwierdza Tadeusz Freisler, prezes Tramwajów Śląskich.

Kilkadziesiąt nowych tramwajów ma zostać kupionych, kolejnych kilkadziesiąt przejdzie generalną operację plastyczną. A skoro są plany, to jest się z czym ścigać. A jest też przecież i czym. W Tychach taki wyścig tyle, że autobusowy już się skończył, sukces można było odtrąbić. To co teraz jeździ po mieście – jak przekonuje przewoźnik – miało tam pojawić się dopiero za lat 5. Przyspieszenie to efekt komunikacyjnego mega-mixu. – Nasze perony kolejowe buduje akurat PKM w Tychach, a będą wiązały regionalną kolej z autobusami, czyli przyszłość to nie tylko autobusy – zaznacza Andrzej Kowol, PKM Tychy. Niestety w większości śląskich miast aż tak dobrze nie jest.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Przewoźnicy mogą choć trochę pomarzyć, nawet marzeń dotknąć, fascynaci choć trochę ponarzekać. – Żeby rozkład był taki jak trzeba, a nie, że autobusy jadą w stadzie, a potem 40 czy 50 minut autobusu żadnego nie ma – mówi Mateusz Stacherczak, miłośnik transportu miejskiego. Ale nawet jeśli to prawda i rozkład leży w rozkładzie, to o poprawkę na kurs w tym przypadku nie trudno. Z przestarzałym taborem sprawa komplikuje się nieco bardziej. – Nie jest możliwa taka sytuacja, że 100% taboru jest wymienione w danym roku, ponieważ za 10 czy za 15 lat, 100% taboru byłoby taborem starym – tłumaczy Anna Koteras, KZK GOP. Tak koło się zamyka.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button