Włamali się do auto-komisu. Spalili samochód. [WIDEO]

Do swojego skoku złodzieje przygotowywali się od kilku dni. Jako zwykli klienci przychodzili w ciągu dnia, pytali o konkretne auta, prosili sprzedawcę, aby im je pokazał i odpalił. Podpatrzyli także, gdzie właściciel komisu chowa kluczyki. Złodzieje włamali się do komisu w nocy, skąd chcieli wyjechać czterema upatrzonymi wcześniej samochodami. Na próbach kradzieży jednak się skończyło – bo uruchomić i ukraść udało się im tylko jedno auto.
Z samochodu, który ukradli zostało niewiele. Złodzieje, którzy włamali się do autokomisu w Mikołowie chcieli zatrzeć ślady. – Przyjechałem, jeden samochód był uszkodzony, drugiego nie było. Po chwili wszedłem do góry, wszystko było rozwalone, tak samo do garażu weszli – mówi Michał Kowalczyk, syn właściciela auto komisu w Mikołowie.
Było ich pięciu. Wszystkich już zatrzymała policja. Najpierw 19-latka, który został złapany zaraz po podpaleniu skradzionego seata. – Byli to sprawcy w wieku od 18 do 24 lat. Jeden z nich był osobą nieletnią. Miał lat 16. Mężczyźni usłyszeli już zarzuty, zostali objęci dozorem policyjnym – informuje st. post. Magdalena Wiśniewska, KPP w Mikołowie.
Wydarzenia z Mikołowa nie dziwią, jeśli spojrzeć na policyjne statystyki. Dwa lata temu w województwie śląskim skradziono ponad 2,5 tysiąca samochodów. Rok później ta liczba zbliżyła się już do trzech tysięcy. Tylko w dwóch pierwszych miesiącach tego roku, kradzieży było już prawie pół tysiąca.
Na trop zorganizowanej grupy złodziei samochodów z Pyrzowic trafili tarnogórscy policjanci. Śledztwo wciąż jest w toku. Na razie udało się zatrzymać dwóch członków grupy i odzyskać część skradzionych aut. – Podczas tej akcji jeden z policjantów oddał strzały ostrzegawcze oraz kilka strzałów w kierunku samochodu, który próbował go rozjechać – mówi mł. asp. Sebastian Fabiański, KWP w Katowicach.
Więcej kradzieży i włamań do aut przekłada się na większą liczbę zleceń w warsztatach. Henryk Kolarczyk mówi, że klientów poszkodowanych przez samochodowych złodziei najwięcej ma wiosną i latem. – Zamek wyrwą albo szybę stłuką. Potem taki koszt naprawy jest gdzieś w granicach 500 do 1000 złotych, czasem i więcej. Zależy jaki samochód, jakie szkody – mówi Henryk Kolarczyk, warsztat blacharski w Mikołowie. Ten zniszczony w mikołowskim komisie wyceniono na ponad 20 tysięcy złotych. Rocznie straty idą jednak w miliony.