RegionWiadomość dnia

Hutnicy z Batorego boją się pacyfikacji strajku [ZDJĘCIA]

Pracownicy Huty Batory na spotkanie z prezesem szli z nadzieją na kompromis, wyszli z niczym i to po zaledwie 10 minutach. – Nie doszliśmy do żadnego porozumienia. Nie widzimy tutaj chęci porozumienia z zarządem huty – informuje Rafał Bajon, hutnik. Atmosfera jest coraz bardziej gorąca. To czwarty dzień strajku. Sytuacja jest na tyle poważna, że w Chorzowie powołano już sztab kryzysowy. – Niepokoi działanie prezesa spółki, który dzisiaj rozważa możliwość rozwiązań siłowych, czyli sprowadzenie firmy ochroniarskiej, która by spacyfikowała hutę – stwierdza Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.

Do konfrontacji siłowej jednak nie doszło, przed południem wynajęta przez zarząd spółki firma ochroniarska wycofała się z planowanej akcji. – Ochrona była z Bydgoszczy ściągana specjalnie, żeby nas tu siłą wyciągnąć. Rozmawiali z panem prezesem Spikiem na ten temat – opowiada Mirosław Pyka, hutnik. Nikt nie chce jednak z nimi rozmawiać na temat obrony miejsc pracy. Kolejni hutnicy z Batorego otrzymują wypowiedzenia. – Były założenia, że osoby przedemerytalne albo jedyni żywiciele rodzin nie dostaną tego, a akurat ja jestem jedynym żywicielem rodziny i znalazłem się na tej liście – wspomina Bolesław Szwestkiewicz, zwolniony hutnik.

Na liście przeznaczonych do zwolnienia jest około 100 osób. Niektórzy z nich otrzymują, jak mówią propozycje nie do odrzucenia. Powrót do Huty po podpisaniu zdecydowanie mniej korzystnych umów, tzw. umów śmieciowych. Tutaj nikt na takie warunki na pewno nie przystanie. – My tutaj spędzimy święta, my po tej stronie płotu, a oni po drugiej. Nie ma innego wyjścia, trzeba ich wspierać – uważa Katarzyna Dudek, żona hutnika

Zarząd spółki strajk uznał za nielegalny. Organizatorom protestu grożą dyscyplinarki. Ci szukają wsparcia u związkowców, to wzmocniło by ich racje w trudnych negocjacjach. Z poparciem związków swoje wywalczyli ostatnio pracownicy sosnowieckiego Bitronu. Tutaj również planowane były grupowe zwolnienia. – Nie chcieli dopuścić do takiej sytuacji, że obok siedzi koleżanka lub kolega, którzy na zasadzie pracy tymczasowej, mają zdecydowanie gorsze warunki pracy, gorszą płacę, gorszą umowę o pracę – tłumaczy Mirosław Truchan, NSZZ Solidarność.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Właśnie ta determinacja i spójność doprowadziła do tego, że udało im się to załatwić. Tutaj jednak do porozumienia jeszcze daleko, huta stoi, generując codziennie milionowe straty. Zarząd spółki nie wyklucza przeniesienia produkcji w inne miejsce. Dla ponad 500 hutniczych rodzin oznaczałoby to prawdziwą katastrofę. Innych ofert pracy w przemyśle ciężkim w Chorzowie i okolicach praktycznie brak.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button