Ruch i Górnik znów zagrają o prymat na Górnym Śląsku

W niedzielny wieczór cieszyć się będą tylko kibice jednej drużyny. – Gra się praktycznie co trzy-cztery dni i każdy mecz jest o bardzo wysoką stawkę. Praktycznie nie ma meczu, który byłby mniej istotny – mówi Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów. Ten mecz jest szczególnie istotny, zwłaszcza na Górnym Śląsku. – Mecz, na który czekają wszyscy. Zarówno zawodnicy, trenerzy, kibice i również ci, którzy mniej interesują się futbolem – dodaje Adam Nawałka, trener Górnika Zabrze.
W Chorzowie w tym sezonie zainteresowanych futbolem na pewno przybyło. Ruch jest rewelacją rozgrywek. Finał Pucharu Polski i trzecie miejsce w ekstraklasie. Do tego mocny sponsor. Brakuje tylko jednego – stadionu. – Ruch Chorzów rzeczywiście planował takie wydarzenie na Stadionie Śląskim. Uzgodniliśmy już, że mecze rewanżowe będą rozgrywane na wiosnę na Śląskim i ten mecz też był tak przygotowany – wyjaśnia Dariusz Smagorowicz, prezes Ruchu Chorzów. Jednak z powodu przedłużającej się przebudowy Stadionu Śląskiego, Wielkie Derby Śląska obejrzy w najbliższą niedzielę tylko nieco ponad 9 tys. osób. Działacze Ruchu szacują, że do klubowej kasy wpłynie z tego powodu milion złotych mniej. – Na pewno byłaby jeszcze lepsza atmosfera i oprawa tego meczu niż będzie tutaj na stadionie, ale nie rozpatrujemy tego tak, ponieważ od trzech lat gramy na tym stadionie – uważa Piotr Stawarczyk, piłkarz Ruchu Chorzów.
Przed rokiem na stadionie przy ulicy Cichej w śnieżnej bitwie górą był Ruch. Niestety były też inne bitwy. Pseudokibice Górnika i Ruchu ostatnio znów dali o sobie znać w Świętochłowicach. Po przyjeździe policji na miejsce, biorący udział w ustawce kibole ruszyli na funkcjonariuszy. – Jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy i spowodowało to odstąpienie tych kibiców, uspokojenie i ich rozpierzchnięcie – opowiada podinsp. Waldemar Prietz, KMP w Świętochłowicach.
Prawdziwi kibice takich rozrywek nie potrzebują. Wystarczy im mecz i emocje czysto sportowe.