O nich się mówi. Celebryci na świeczniku
Parcie na szkło ma we krwi, dlatego przedstawiać go właściwie nie trzeba. Wszędzie gdzie się pojawia, wzbudza ogromne zainteresowanie. Kuba Wojewódzki mówi o sobie dziennikarz, ale najlepiej wychodzi mu bycie showmanem. Na jednym z portali społecznościowych ma ponad 800 tysięcy fanów. – Siedzę w pociągu i jest 16 wolnych wagonów, przechodzi człowiek i nagle mówi: O! Kogo ja widzę?! Siada, wyciąga dokument i mówi jestem po rozwodzie i mówi panie redaktorze potrzebuję pomocy – opowiada Kuba Wojewódzki, dziennikarz.
Pomocy w przyciągnięciu fanów nie potrzebuje Paris Hilton. Znana głównie z tego, że jest znana. W październiku otworzyła nową część w SCC. Walka o to, by zrobić sobie z nią zdjęcie, szła tu niemal na noże. Zaproszenie jej na dwie doby do Katowic kosztowało około miliona złotych. – Jest tak obfotografowana, na Zachodzie fotoreporterzy mają milion lepszych okazji, by zrobić jej ładny portret. To jest po prostu polowanie, nie na ptaki, a dziś na Paris Hilton – stwierdza Tomasz Krufczyk, Polska Agencja Fotografów “Forum”.
Tu jak w dżungli, wygrywa silniejszy i sprytniejszy. Ale tak naprawdę najbardziej wygrywają oni. Nawet jeśli popularność czasem im ciąży. – Czasami człowiek czuje się jak zwierzątko w zoo, które jest oglądane, albo kosmita po prostu, a jesteśmy takimi samymi ludźmi jak osoby mniej popularne – zaznacza Edyta Herbuś, aktorka. – Czuję się dziwnie, nieswojo, skrępowana jestem, ale taki mamy zawód. Jesteśmy osobami, które są gdzieś tam rozpoznawalne, więc musimy się do tego przyzwyczaić – dodaje Aneta Zając, aktorka. Przyzwyczaić muszą się też do tego, że żyją na oczach milionów, a życie prywatne często staje się życiem publicznym.
Lokalni celebryci też nie mają łatwego życia, choć i oni na uznanie nie mogą narzekać. Fakt, że czasem fani wyrażają je w specyficzny sposób. – Najczęściej chcą nas zaprosić na piwo czy wódkę i na innego rodzaju uciechy. Kabaret generalnie przyciąga pozytywne emocje i tak każdy chce się z nami napić – mówią członkowie Kabaretu Młodych Panów.
Zdaniem psychologów zasada w tym świecie jest prosta: nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili. – Geneza jest starsza jak świat, czyli z takiej chęci nie wszystek umrę będę zapamiętany, zostawię coś po sobie, będę znany, akceptowany społecznie i trochę obiektem zazdrości, bo to fajnie jest jak sąsiedzi mnie mogą podziwiać – wyjaśnia dr Aleksandra Sarna, psycholog. A podziwiać będą tak długo, jak długo będzie na nich popyt.