Region

Długi czas medytacji. Nietypowa resocjalizacja więźniów

Z pozoru niby katecheza. Metaforycznie chodzi jednak o to, że wdycha się światło, a wydycha ciemność i zalegające na sumieniu popioły. I choć za kratami zwątpił już niejeden dla nich to głośny, choć niemy znak platońskiej teorii wolności. „Wywnioskowałem z tej medytacji, mówi jeden ze skazanych, odkąd zacząłem medytować 5 miesięcy temu, że znaczy doszedłem do tego, że człowiek to jest nieraz wolny mimo to, że jest w zakładzie karnym.” W tym areszcie droga do wolności jest dużo łatwiejsza. Zwłaszcza do tej wewnętrznej. Przewodnicy są darmowi, a dla stwórcy przecież murów ani krat nie ma. Wystarczy znaleźć zwrotny punkt do zmian. „A wraz z nim szacunek do siebie, tłumaczy jezuita ks. Wojciech Nowak, potencjał, dobro ukryte które jest w każdym człowieku bez względu na to co mu się w życiu przytrafiło czy co zrobił.”W więzieniu z reguły robić można niewiele. Przy odrobinie jednak szczęścia, zamiast takiego wyciszenia, w głąb siebie zajrzeć można przez muzykę i pracę. Pracować każdy może, ale tylko za pozwoleniem dyrekcji. Co prawda tak górnolotne jak medytacja to nie jest, ale na pewno nie bezrefleksyjne. „Daje możliwość dowartościowania się, mówi jeden ze skazanych ponadto pomagania rodzinie i wypełnienia czasu wolnego, którego jest aż nadmiar będąc osadzonym.” Zajęcia takie, czy inne z każdym rokiem cieszą się coraz większym zainteresowaniem . I choć trudno się spodziewać by nagle cały zakład udawał mistrza medytacji, to i tak dla tych kilkunastu skazanych efekty zajęć korzyści mają wymierne. Sprawiają mniej problemów wychowawczych, stają się bardziej empatyczni, twierdzą też, że są bardziej wycieszeni, spokojni. Osadzeni chętnie przychodzą na te spotkania, wręcz wyczekują następnego. Nawet wtedy, gdy jej powodem jest zwyczajna więzienna skarga na nudę.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button